Mrok, gdy
okryci peleryną nocy
oświeceni blaskiem gwiazd
w siebie wpatrzeni
Intymność, gdy
zasłonięci liśćmi drzew
ukryci dookoła ciszy
w siebie wtuleni
Łuna, gdy
ogrzani ciepłem rąk
leżący w nurcie myśli
w siebie zamyśleni
Objęcie, gdy
ginący w potoku myśli
pragnący tylko ciszy
w siebie zamknięci
Świat, gdy
owiani zimnym wiatrem
wpatrzeni w gwiazd roje
w siebie wierzący
Ćma, gdy
zlęknieni szelestem natury
wtuleni w ciepła płomienie
w siebie zanurzeni.
Wiersz zajął III miejsce w XII edycji Powiatowego Konkursu Poetyckiego „Nienazwane uczucia” w kategorii Dorośli. Finałowa gala tego konkursu odbyła się 10.01.2019 roku w Suchej Beskidzkiej.
Twa codzienność
Czarno-biały kolor ma
Nic nie zmieniasz
Wciąż w bezruchu tylko trwasz
Nie rozumiesz,
Że w me życie wtrącasz się
Mojej pasji ciągle szkodzisz
Nie pozwalasz zrodzić się
Twoja zmienność
Każdy chyba już ją zna
Nie chcesz przestać
Ciągle inna twoja twarz
Nie potrafisz
znaleźć dla mnie maski tej
Którą w końcu bym zerwała
I nie dała zgubić cię
Moja wolność
Naturalnie we mnie gna
Wciąż się zmieniam
Szukam ciągle nowych barw
Nie rozumiesz,
Gdy poznawać chcę swój świat
Chcę dziś tworzyć i dorastać
Szukać w duszy swego ja
Twoja zazdrość
Której mogłam poczuć smak
Dziś cię niszczy
Ciągle mury stawia nam
Ja odchodzę
Pełna siły, w której trwam
Już nie zmienisz i nie zranisz
Pozostaniesz z sobą sam
Ufam, że minie
Drżę na wietrze
Stąpam po linie
Pragnę powrotu
Rozglądam się
Wytężam słuch
Dostrzegam Cię
Czuję Twój zapach
Stoisz w oddali
Słyszę trzask
To tylko dźwięk fali
Serce przyśpiesza
Pocierasz ręce
Zbliżasz się
Przenikasz me serce
Widzę płomień
Przytulasz mnie
Nie boję się
Mam przecież Ciebie
Oddech zwalnia
Przykuwasz wzrok
Spoglądam w dal
Rozświetlasz mrok
Ogarnia mnie ciepło
Jesteś moim światłem…
Data:
30.10.2016
Miejsce:
Dom
Inspiracja:
Po raz pierwszy chyba zdarzyło się, że do napisania wiersza zainspirowało mnie głównie zdjęcie. Widok małej latarenki oświetlającej niewielkie pomieszczenie. Niby tak niewiele potrzeba, żeby dostarczyć światła do najgłębiej skrytego zakamarka. Nagle ciemność przemienia się w coś magicznego i strach znika.
I tu znów pojawia się ta metaforyczna wizja światła, które dociera do najgłębszych miejsc w naszej duszy za pośrednictwem innych osób. Czasami to właśnie takich pozytywnych ludzi potrzebujemy, by na nowo ocieplić nasze wnętrze… By na nowo odkryć w nas samych sens istnienia… Sens bycia kochanym i kochania innych mimo wszystko. Wędrujemy po tym świecie szukając samych siebie, a tymczasem często nie zwracamy uwagi na drobiazgi, które stają się wypełnieniem naszych dni. Zauważamy to dopiero wtedy, gdy ktoś poświeci nam niewielką latarką albo ogromnym lampionem. Jednak nigdy nie jest za późno, aby odkryć te wszystkie małe szczegóły, które w chwili połączenia tworzą ogromny sens naszego istnienia. Wydaje nam się, że trzeba w życiu zajmować się tylko wielkimi sprawami jak polityka, sława, kariera, a zapominamy, że najbardziej potrzebujemy siebie i przede wszystkim siebie do zbudowania naszego świata.
Nie bójmy się w końcu kochać, szanować, lubić – tylko to uchroni nasze światy przed prawdziwą zagładą. Dzielmy się sobą patrząc też na to, co dla nas jest dobre, ale nie stawiajmy siebie ponad innymi. Stawiajmy nas samych na równi z innymi, a wtedy i oni w końcu postawią nas koło siebie. Ja w to wierzę, nawet jeśli to zbyt utopijna wizja…