„Ciotka Karola”

Ciotka Karola
zdjęcie pochodzi z http://www.zskjordanow.pl/

Wyzwanie Zimowych Dni

Bywają takie dni, że jest nam smutno, nic się nie chce. Do tego za oknem zimno i ciemno. Z ogromnym trudem przychodzi wtedy decyzja o wyjściu z ciepłego i przytulnego domku. Jest jednak dość dobry powód, by mimo wszystko to zrobić. Mam na myśli fenomen jordanowskiego Teatru tworzonego przez grupę zapaleńców Eviva l’arte. Nie przez przypadek słowo „Teatr” pojawia się dużą literą. Nie mam wątpliwości, że na to zasługuje.

Intrygująca Niespodzianka: „Ciotka Karola” na scenie

W tym roku Koło Teatralne działające przy ZS im. H. Kołłątaja w Jordanowie postanowiło zaskoczyć nas po raz kolejny. Tym razem aktorzy wcielili się w postaci ze spektaklu na podstawie komedii Thomasa Brandona „Ciotka Karola”. To, co rzuciło mi się w oczy (nie znając oczywiście tej sztuki), to fakt, że w obsadzie nigdzie nie pojawiła się wspominana w tytule ciotka. Podejrzane? Oczywiście, ale z góry uprzedzam, nie będzie spoilerów!

Magia Transformacji

Samo wejście do hali sportowej w tym szczególnym dniu jest pełne emocji. Świadomość, że na co dzień to tutaj uczniowie prężnie ćwiczą podczas lekcji w-f, a teraz nagle nic nie przypomina tego miejsca. Na końcu sali stoi ogromna scena, o której pisałam już przy okazji poprzednich spektakli (Lekarz mimo woli czy Piękna Lucynda). Za każdym razem robi wrażenie. Pan Jacek Lasa, który odpowiada za scenografię, z roku na rok przechodzi samego siebie! Reszta pomieszczenia wypełniona jest krzesłami. Ktoś mógłby pomyśleć sobie „Po co aż tyle?”. Och, jakże wielkie przeżyłby zaskoczenie, gdyby się dowiedział, że wypełnią się wszystkie, a jeszcze część publiczności wyruszy na balkon oglądać wszystko z góry.

„Ciotka Karola” bawi do łez

Przechodząc już jednak do sedna. „Ciotka Karola” ubawiła mnie do łez. Zresztą po reakcji widowni, nie tylko mnie. Już samo pojawienie się na scenie dyrektora szkoły, pana Rafała Rapacza, wywołało gromkie brawa i salwy śmiechu. Muszę przyznać, że czekam na moment, kiedy i on stanie się jednym z aktorów. Pięknie i z humorem wprowadził publiczność w klimat zbliżającego się spektaklu. A spektakl naprawdę pozwala na chwilę przenieść się w inne miejsce, czas i zapomnieć o wszystkich troskach.

Talent i Pasja

Byłabym nudna po raz kolejny, mówiąc o ogromnym talencie wszystkich aktorów. Ale co tam! Co roku wydaje mi się, że już lepiej się nie da, a oni za każdym razem lubią mnie na nowo oczarować i zachwycić! Wprawiają mnie w podziw.  Dziś naprawdę trudno o to, by młodzież sama z własnej woli chodziła dwa razy w tygodniu na próby trzygodzinne i to jeszcze po lekcjach. Stawka jest jednak wysoka! To, co przeżywa publiczność podczas spektaklu – bezcenne.

Król Sceny w „Ciotce Karola”

Na szczególne wyróżnienie w tym roku, co do swojej gry aktorskiej, zasługuje Szczepan Węglarz. W zeszłym roku miał dużo mniejszy epizod, który już wtedy mnie przyciągnął. Tym razem grał jedną z głównych ról – Bobberleya. Nie jestem w stanie słowami opisać jak ogromne zrobił na mnie wrażenie i jak przez niego ryczałam ze śmiechu. Ciągle mam jeszcze w pamięci człowieka, który kilka lat wcześniej należał raczej do nieśmiałych i zamkniętych w sobie uczniów. Teraz sprawia, że scena jest tylko jego! Jest na niej królem i nawet jak nic nie mówi, to widz nie może przestać się śmiać. Genialna rola i zagrana naprawdę profesjonalnie!

Doskonała Gra

Drogą osobą, która w zeszłym roku już pokazała swój talent, ale mam wrażenie, że wtedy jeszcze nie do końca, to Wojciech Hopciaś! Podziwiam przede wszystkim za ilość tekstu, który musiał opanować. Odegrany przez niego Jakub już od pierwszych chwil bawił. Tu tak samo każdy gest, mimika i wypowiedź były precyzyjne i dodawały uroku jego bohaterowi.

Młode Talenty

Na koniec wisienka na torcie. Dla mnie osobiście objawienie totalne! Już spojrzawszy na plakat, byłam zaskoczona widząc na nim nazwisko mojego wychowanka, Dawida Radonia. Ledwo opuścił podstawówkę, a już zaangażował się w to przedsięwzięcie. Chciałoby się rzec słowami jego postaci, że zagrał „bardzo dobrze”, ale to za mało! Odgrywana przez niego niewielka rola służącego Brasseta również doprowadziła mnie i publiczność do śmiechu. Czuł się na scenie jak ryba w wodzie i mimo krótkich kwestii, odegrał swoje znakomicie! Czyżby tak to już miało być, że każdy kto zaczyna od roli służącego, w kolejnym roku będzie błyszczał w głównej roli? Zobaczymy…

Podziękowanie dla Niezawodnych Opiekunek i Dyrektora Szkoły

Nie jestem w stanie słowami wyrazić wdzięczności polonistkom (pani Bożenie Zając, Barbarze Kaszy, Monice Hopciaś oraz Ilonie Krawczyk), które nad tym wszystkim czuwają. Podziwiam za wytrwałość, pomysłowość i poświęcenie. Zakładam, że robią to z czystej pasji. Brakuje nam na świecie takich właśnie osób! Gdyby każdy żył tak swoją pasją i tak mocno się jej poświęcał, świat byłby dużo piękniejszym i przyjaźniejszym miejscem! Pozostaje mi życzyć im dalszych pomysłów i rozwijania skrzydeł sobie i tym wszystkim młodym ludziom. Myślę, że każdy kto był na chociaż jednym przedstawieniu w ich reżyserii, zgodzi się ze mną, że to, co one wyprawiają to jest najprawdziwsza SZTUKA i życzę sobie oraz publiczności, by nigdy nie zabrakło im tego zapału, który w sobie mają.

Dziękuję również dyrektorowi, panu Rafałowi Rapaczowi, gdyby nie jego zaangażowanie w to wydarzenie i propagowanie go, pewnie już dawno pozostałoby to tylko mrzonką. A tak możemy pochwalić się Teatrem z prawdziwego zdarzenia w naszym małym miasteczku.

Jeśli ktoś nie widział, a miałby ochotę zobaczyć, trupa aktorska ma wystąpić na deskach Makowskiego Centrum Kultury. Pojawią się tam 4 lutego o godzinie 18:00. Czy są jeszcze bilety – może być ciężko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.