Tego podczas Festiwalu Muzyki Filmowej w Krakowie jeszcze nie było! Muzyka filmowa z największych hollywoodzkich produkcji, polscy wokaliści, tancerze oraz efekty pirotechniczne. Tak wyglądała niedzielna FMF Gala: The Glamorous Show.

FMF Gala: The Glamorous Show

Być może nie każdy fan muzyki filmowej odnalazł się podczas tego wielkiego i wystrzałowego wydarzenia. Z pewnością nie każdemu pasowała przewaga śpiewanych piosenek i większe nastawienie na show. Muszę jednak przyznać, że zorganizowanie tak wielkiego eventu, o tak szerokim zasięgu, musiało być nie lada wyzwaniem dla Krakowskiego Biura Festiwalowego.

FMF Gala: The Glamorous Show
Różnorodność

Ja jednak jestem pod ogromnym wrażeniem tej gali, ponieważ muzyka musicalowa jest mi równie bliska, co muzyka filmowa. Zachwycały i wzruszały zarówno suity z głównymi motywami z filmów, takich jak: To właśnie miłość, Romeo i Julia oraz Wielki Gatsby, a także piękne, emocjonalne piosenki z Moulin Rouge czy pozostałych superprodukcji.

Popularność vs talent
FMF Gala: The Glamorous Show

Na pewno na ogromne pochwały ode mnie zasługuje Barbara Kurdej-Szatan. Do tej pory kojarzyła mi się z osobą, która gra, śpiewa, jest dosłownie wszędzie, nawet w mojej lodówce, ale tak naprawdę w niczym nie jest dobra. Myliłam się. Być może ten „wielki”, polski szołbiznes wciąga ją w masówkę, której tak okrutnie nie lubię.

Natomiast muszę przyznać, że wykonanie Basi – One Day I’ll Fly away oraz Everybody’s Free przyprawiło mnie o dreszcze. Słyszałam te wykonania kilkukrotnie podczas prób i za każdym razem przykładała się tak samo. Nie olewała żadnego wykonania. Siła jej głosu, lekka chrypka i niesamowita skala robi wrażenie. To był naprawdę genialny występ!

Genialna artystka musicalowa
FMF Gala: The Glamorous Show

Na kolejne wyróżnienie na pewno zasługuje Natasza Urbańska. Dwa lata temu nie do końca mnie kupiła (10. FMF Gala Jubileuszowa), ale teraz już wiem, że była to kwestia repertuaru. Tym razem Natasza zaśpiewała m.in. Sparkling Diamonds, w którym wypadła po prostu fenomenalnie. Do tego pokazała się jeszcze od strony taneczno-aktorskiej, co sprawiło, że zyskała moją sympatię.

Oryginał czy wersja koncertowa?
FMF Gala: The Glamorous Show

Co do wykonania El Tango de Roxanne mam mieszane uczucia. Uwielbiam ten kawałek i dla mnie wersja oryginalna ze śpiewem Jacka Komana pozostanie numerem jeden na zawsze! Zapowiadało się, że Igor Walaszek wypadnie równie dobrze, ale jednak czegoś mi zabrakło. Natomiast uważam, że to, co w tym utworze zaprezentował Jakub Wocial było genialne! Artysta ma ogromną skalę głosu i nawet w górnych rejestrach brzmi mocno i rzadko przechodzi w falset, jeśli w ogóle. Przy tej piosence na uwagę zasługuje też wspaniała choreografia, którą wymyślił znakomity tancerz i choreograf Santiago Bello.

Dwa oblicza jednej artystki
FMF Gala: The Glamorous Show

O ile Natalia Nykiel wcześniej mnie zbytnio nie zachwycała, tak podczas tego koncertu dała z siebie wszystko. Nie mogę jej zarzucić braku głosu, bo ten głos ma i to całkiem interesujący. Jednak do tej pory nie pasował mi do jej repertuaru. Natomiast podczas gali dostała niezwykle energetyzujący utwór A Little Party Never Killed Nobody, który do dziś plącze się po mojej głowie, a także Young and Beautiful, które było zupełnym przeciwieństwem. Dla mnie w obu utworach spisała się na medal i pokazała, że ma kawał głosu, a także świetnie zna teksty i wie o czym śpiewa.

Craig Armstrong we własnej osobie
FMF Gala: The Glamorous Show

Spełnieniem moich marzeń było zobaczenie i usłyszenie samego Craiga Armstronga w swoich kompozycjach. Suity z To właśnie miłość i Romeo i Julii mocno mnie wzruszyły i doprowadziły do łez. Do tego świadomość, że przy fortepianie siedzi sam kompozytor przyprawiała o dreszcze. Zdecydowanie za mało było takich utworów podczas całego koncertu, ale ważne, że w ogóle się znalazły i potrafiły naprawdę poruszyć.

Wielki finał
FMF Gala: The Glamorous Show

Taką wisienką na torcie było z pewnością wykonanie Crazy in Love przez Natalię Nykiel, Nataszę Urbańską, Barbarę Kurdej-Szatan, Marię Sadowską, Igora Walaszka oraz Jakuba Wociala. Przyznaję zupełnie, że podczas prób byłam pełna obaw. Z początku szybkie tempo sprawiało nie lada wyzwanie wszystkim wykonawcom. Jednak po kilku próbach było już tylko lepiej. Podobało mi się, że aranż (Jan Stokłosa), był nieco inny od oryginału i śpiew również był momentami improwizowany. Dziewczyny dały tu dużo pozytywnej energii i naprawdę podziwiam, że poradziły sobie z tekstem i tempem (było zawrotne). Dzięki temu utwór nie stracił na wartości, a tekst był zrozumiały.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.