Zimowe, grudniowe wieczory… Świąteczna aura wyglądająca zza rogu… Unosząca się w powietrzu woń przypraw korzennych i kawy… Most ciągnący się w nieskończoność… A przede wszystkim ciepła, rodzinna atmosfera wynurzająca się z tłumu przechodniów… Toruń.

Toruń


TORUŃ – PIERNICZKOWE MIASTO

Ten wpis nie będzie dotyczył zabytków, które warto zobaczyć w Toruniu. Nie będzie też omawiał miejsc, do których należy się udać odwiedzając to miasto. Ten wpis nie będzie typowym przewodnikiem. Ten wpis to jedynie wspomnienia, zapis przeżyć z minionego roku. Ten wpis to Toruń widziany moimi oczami…

Toruń od zawsze kojarzył mi się z pierniczkami i właściwie z niczym więcej. Wiedziałam, że znajduje się gdzieś na północy, hen tam gdzieś za Warszawą. Może raz w drodze nad polskie morze zatrzymałam się w Toruniu nad ranem, żeby napić się kawy w McDonaldzie. Tak wyglądały moje przygody z tym miastem. Sądziłam, że nigdy nie uda mi się tam pojechać, bo po co i z kim. A jednak…

ToruńMAŁE PODRÓŻE

Rok temu miałam okazję zawitać w Toruniu na dłużej. Spędziłam tam praktycznie cały dzień i noc. Po długich wojażach z Krakowa do Warszawy, następnie z Warszawy do Poznania, z Poznania do Czempinia, zwiedziłam trochę Polski. Aż w końcu z Czempinia przyjechałam prosto do Torunia. Zmęczona podróżą, niewyspana, pełna emocji z dnia poprzedniego, wylądowałam na dworcu PKP z moimi przyjaciółmi. Nigdy nie zapomnę jak razem z dziewczynami wykonywałyśmy szybki poranny make-up w jedynej toalecie, która się tam znajdowała i dzięki życzliwości pani pobierającej opłaty, wpuściła nas wszystkie na tyle czasu, ile tylko chciałyśmy. Zebrałyśmy resztę ekipy i ruszyliśmy w kierunku centrum.


TORUŃ CZAS POWITAĆ

Jak sprawdzałam w domu to dworzec PKP wcale nie wydawał mi się tak odległy… Cóż to jest przejść przez rzekę… No właśnie – pozornie łatwa wędrówka już w połowie mostu zamieniła się w pytania rodem ze Shreka „Daleko jeszcze?”. Dzisiaj jednak wspominam to zupełnie inaczej. Długa wędrówka umożliwiła nam rozmowy o rzeczach poważnych i o tych bez znaczenia. Mogliśmy się lepiej poznać. W końcu pokonaliśmy długi most i znaleźliśmy się już niedaleko miejsca, w którym mieliśmy spędzić wieczór. Chyba każdy z nas poczuł się wtedy głodny i wspólnie ruszyliśmy na poszukiwania ciekawego miejsca na obiad. Padło jak zwykle w tym towarzystwie… Sphinx. Po raz pierwszy mogłam na spokojnie obejrzeć architekturę głównych toruńskich ulic, które rozprzestrzeniały wszędzie magię świąt  – mnóstwo ozdób, choinka, zapach przypraw korzennych i zakupowy szał… W końcu do świąt pozostało wtedy kilka dni.


Toruń WIECZÓR PEŁEN MAGII

Nasza ekipa z każdą godziną powiększała się i w końcu nadszedł czas, na który wszyscy czekali – koncert Justyny Steczkowskiej z Cyganami w Centrum Kulturalno-Kongresowym Jordanki. Może zabrzmi to banalnie, ale właśnie to wydarzenie zgromadziło nas wszystkich w tym miejscu i pozwoliło nam się jeszcze bardziej zżyć ze sobą. Koncert przeżywany w pojedynkę jest czymś zupełnie innym niż ten, na którym gdzie nie spojrzysz widzisz znajome, przyjacielskie twarze. Tak też było tutaj. Siedziałam wśród przyjaciół i znajomych obserwując tak naprawdę nie tylko całe show, ale także ich reakcje, sposób przeżywania różnych dźwięków i wrażliwość. Nie zabrakło również noworocznych wróżb, które do dzisiaj mają dla mnie magiczną moc i nie raz karta „Zaufanie” przyniosła mi szczęście (choćby na mojej obronie pracy magisterskiej). To wówczas znalazłam też inspirację do napisania wiersza „Cygańskie Wesele”.


Toruń ŚWIĄTECZNE ULICE

Jakże cudownie spędzić zimowy, grudniowy wieczór z tyloma serdecznymi ludźmi, z którymi nawet nie ma się kontaktu na co dzień, ale to się nigdy w takich chwilach nie liczy. Nieważne czy ktoś pracuje czy się uczy, jest młody czy stary, ma swoją rodzinę czy wiedzie samotne życie, to wszystko nie jest ważne. Liczy się pasja, która łączy, miłość do Artysty i jego muzyki. Wspólne emocje i wspólnie przeżyte chwile znaczą czasami więcej niż wiedza na temat życia drugiego człowieka. A do tego ta świąteczna aura docierająca z każdej najmniejszej uliczki Torunia.

Po niezwykłych chwilach trzeba było się rozstać z niektórymi osobami, ale tyle ile nas zostało, tyle poszło do kawiarni ciesząc się magiczną chwilą. Wspólnie usiedliśmy przy stoliku opowiadając swoje historie, wspominając minione koncerty, dzieląc się swoimi emocjami i rozkoszując pasją, która w każdym z nas była obecna. Nieważne znów było na jakim etapie życia każdy z nas się znajduje. Siedzieliśmy razem sącząc różne alkohole, ale ta wspólnota sprawiała, że nie chciało się do domu wracać.


MAGIA TRWA W NAS

To Toruń wtedy tak naprawdę dotarło do mnie jak wiele znaczą dla mnie te podróże, Ci ludzie, te wszystkie koncerty, muzyka i rzeczy, które mnie otaczają. Jak cudowną odskocznią są właśnie takie chwile nawet, gdy towarzyszy im wielki ładunek emocjonalny, który nie raz jest zbyt ciężki do udźwignięcia. Minął rok od tamtych wydarzeń i zmieniło się właściwie wszystko, a jednak pewne rzeczy pozostały bez zmian i tęskni się za nimi… Tak zwyczajnie… Tak po ludzku…

Ciche rozmowy o życiu, historie poruszające niejedno serce, które uświadamiają, że tak naprawdę więcej nas łączy niż dzieli i to pragnienie by znów kiedyś się spotkać w tym samym albo jeszcze większym gronie. Nawet posiłek spożywany późną nocą sprawia, że pewne miejsca pozostają nam bliskie. Tak też stało się z Toruniem… Z miastem, z którym nigdy nie było mi po drodze, w którym nigdy nie spędziłam za wiele czasu, a jednak ten jeden dzień, jeden wieczór ciągle siedzi w moim sercu i powraca, szczególnie w okresie przedświątecznym. Wszystkim, którzy tam wtedy byli i wciąż przy mnie są – DZIĘKUJĘ!