Jedna z nielicznych kobiet należących do świata kompozytorów i dyrygentów. Kobieta o niezwykłej sile, charyzmie i energii. Czarodziejka tworząca za pomocą dźwięków swój własny świat. Dla mnie – niezwykle inspirująca postać.
JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?
Zupełnie niespodziewanie. Wiedziałam, że 11. Festiwal Muzyki Filmowej będzie gościł kompozytorkę i dyrygentkę, ale za wiele na jej temat nie wiedziałam (prócz tego, że tworzyła muzykę do WarCrafta). Już w pierwszym dniu prób widziałam w Eímear Noone silną i ambitną kobietę. Z uwagą obserwowałam każdy jej ruch przy pulpicie. Stała przed ogromną orkiestrą i chórem, dyrygując pewnie i bardzo ekspresyjnie. Nie miała momentów zawahania, a każdy jej ruch był konkretny i przemyślany. Wyglądała naprawdę jak czarodziejka. Płynne ruchy całego ciała w rytm muzyki pozwalały orkiestrze i chórowi płynąć razem z nią przez świat muzyki.
ZACZAROWANA
Podczas Video Games Music Gala niejednokrotnie czułam dreszcze na całym ciele i przeżywałam ogromne emocje, ale chyba nic tak mocno mnie nie poruszyło jak właśnie dwa utwory Eímear Noone. Pierwszym był „Malach”, za którym skrywa się niezwykle poruszająca historia, wobec której całość nabiera zupełnie innego sensu. Natomiast drugi utwór był światową premierą. A był to „Life Line”. Każdy dźwięk, każda nuta trafiała w najczulsze punkty mojej duszy. Do tego niezwykle trafne dobranie głosu Ani Karwan. Patrząc na to jak dyrygowała Eímear i słuchając każdego dźwięku, czułam się jakbym była w zupełnie innym świecie, w innym wymiarze. Zaczarowała mnie całkowicie.
TO MY, KOBIETY JESTEŚMY SILNE!
Zaraz po utworach Eímear rozpoczęła się przerwa. Kompozytorka udała się na ściankę, gdzie kilka osób zrobiło sobie z nią zdjęcie. Postanowiłam i ja. Podziękowałam jej za emocje i za to jak pięknie pokazuje swoją siłę – siłę kobiet. Ujęła mnie wtedy swoją nad wyraz skromną i sympatyczną odpowiedzią. Eímear to zdecydowanie pewna siebie i świadoma swojej wartości Artystka, która jednak potrafi zachować pokorę i nie wywyższa się nad nikim.
DZIEŃ PEŁEN NIESPODZIANEK
W mojej głowie po tym koncercie kiełkowało mnóstwo myśli. Jedną z nich było chęć odkrycia jak tworzy Eímear Noone . Zadawałam sobie pytanie: jak to się stało, że udało jej się wybić w tym brutalnym, męskim świecie. Zasypiałam z postawionym sobie pytaniem czy kiedyś uda mi się tego wszystkiego dowiedzieć. Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Nazajutrz dostałam od losu szansę spędzenia kilku godzin z Eímear. Mam świadomość, że nie każdemu się to udaje i postanowiłam wykorzystać tę szansę i porozmawiać z nią jak najwięcej. Po tym wszystkim muszę przyznać, że ta kobieta imponuje pod wieloma względami. Patrząc na jej ciężkie życie, usłane problemami i cierpieniami, znajduje siłę, by z tym walczyć i tworzyć rzeczy naprawdę wielkie.
NIESPODZIEWANE NATCHNIENIE
Przebywając wśród wielu różnych artystów zawsze zastanawiałam się czy tak naprawdę istnieje jakiś moment natchnienia. Sama taki miewałam tylko nocą lub w podróży, inspirowana dźwiękami ulubionej muzyki. Spędzenie trochę czasu z Eímear dało mi szansę ujrzeć prawdziwe, twórcze ożywienie. Wysiadłyśmy pod Wawelem, by przejść uliczką do jednej z restauracji, gdzie artyści mieli spożywać obiad.
Nagle spostrzegłam, że Eímear przysłuchuje się jadącej dorożce i miałam wrażenie, że naśladuje tętent koni. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że chwilę później szła przed siebie nie zważając na idących z naprzeciwka ludzi czy inne przeszkody. Szybko do niej dobiegłam by jakoś uchronić ją przed zderzeniem z czymkolwiek i gdy tylko jej dorównałam, zauważyłam, że trzyma w dłoniach małą karteczkę, na której szybko zapisuje nuty. Głowy nie dam czy było to odtworzenie odgłosu uderzających o ziemię kopyt koni, ale z pewnością doznała wtedy niesamowitego olśnienia. A ten jej niespodziewany przypływ weny zainspirowany odgłosami miasta był dla mnie czymś tak magicznym, że do dziś nie mogę wyjść z podziwu. Może za jakiś czas będzie nam dane usłyszeć w nowym utworze Eímear zapis tego krakowskiego spaceru?
POWRÓT DO RZECZYWISTOŚCI
Po FMF ciężko było wrócić do codziennych obowiązków, ale muzyka z tego wydarzenia dodawała mi sił. Zapragnęłam dowiedzieć się więcej o wielu artystach, w tym właśnie o Eímear Noone. Zaczęłam śledzić jej profile, jej stronę, przeczytałam różne wywiady, łącznie z tym polskim, który pojawił się w magazynie „Twój Styl”. Odkryłam wiele fascynujących informacji na jej temat i mogę dziś stwierdzić, że stała się dla mnie inspiracją. Jest przykładem kobiety, której życie nie było usłane płatkami róż, a i tak dzięki sile i ambicji potrafiła zajść tak wysoko i daleko.
Ta walka Eímear nadal trwa. Nie poddaje się i każdego dnia udowadnia, że kobiety też są stworzone do wielkich rzeczy. Oprócz tego jest artystką z krwi i kości, która żyje w swoim świecie, a widok artystki snującej kolejne wizje jest niesamowity i magiczny. To prawdziwa czarodziejka dźwięków i świata, który sama sobie kreuje. Niech będzie inspiracją nie tylko dla mnie, ale dla każdej kobiety, która utknęła w przekonaniu własnej słabości. Eímear Noone to żywy przykład na to, że takie myślenie jest błędne.