Skip to content
SOUL BETWEEN POEMS
SOUL BETWEEN POEMS

Dusza pomiędzy wierszami

  • STRONA GŁÓWNA
  • TWÓRCZOŚĆ
    • TŁUMACZENIA
      • „Child” – pierwsze „muzyczne” dziecko
      • Desire of Love – tekst
      • Terra – tłumaczenie piosenki
      • Biografia po angielsku
      • Konkurs na przekład piosenki filmowej
      • Streszczenie artykułu naukowego
    • WIERSZE
    • ZAPISKI CODZIENNOŚCI
    • Z ŻYĆKA BELFERKI
  • INSPIRACJE
    • ORIENT
    • CHÓR BEL CANTO
    • LUDZIE
      • KAROLINA KORWIN PIOTROWSKA
    • STAROŻYTNOŚĆ
    • MUZYKA
      • ARIANA GRANDE
      • BEATA KOZIDRAK
      • DEAD CAN DANCE
      • Diego Navarro
      • EÍMEAR NOONE
      • ENYA
      • HANS ZIMMER
      • JUSTYNA STECZKOWSKA
      • MARIAH CAREY
      • RENATA PRZEMYK
  • KULTURA
    • Koncerty
      • Młodzieżowa Orkiestra Symfoniczna
        • Koncert Muzyki Filmowej
        • Dni Ziemi Jordanowskiej – Koncert Muzyki Filmowej
        • KONCERT MUZYKI FILMOWEJ W SUCHEJ BESKIDZKIEJ
      • Koncerty – Akademia Chóralna
        • Koncerty Akademii Chóralnej
          • Rytmy Świata w Narodowym Forum Muzyki
          • Singing Europe 2016
      • Koncerty – Justyna Steczkowska
        • Koncert Justyny Steczkowskiej – ERA CZARODORO – WITCH TOUR
        • Jose Carreras & Justyna Steczkowska
        • Koncert Justyny Steczkowskiej – Alkimja
        • Koncert Muzyki Filmowej w Katowicach – cz. 1
        • Koncert Muzyki Filmowej w Katowicach – cz. 2
        • 2. Koncert Muzyki Filmowej w Katowicach
      • Lato z Radiem
        • Lato z Radiem – zespół Ira
        • Lato z Radiem – Varius Manx
      • Koncerty – Renata Przemyk
        • Renata Przemyk – Akustik Trio
        • Renata Przemyk – koncert Ya Hozna
      • Wild Hunt Live – Percival
      • Scena Perspektywa
        • Wszystko kwitnie – koncert wiosenny
      • Andrzej Krzywy z Zespołem
      • Beata. Exclusive TOUR
      • The World of Hans Zimmer
      • Koncert Ennio Morricone
    • Festiwal Muzyki Filmowej
      • 9. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie
        • Cinematic Piano, Wars & Kaper, Dronsy
        • Gala Muzyki Filmowej: Animacje
        • Indiana Jones – film z muzyką na żywo
        • Master Classes: Sesja #21
        • Scoring4Polański
        • Video Game Show: Wiedźmin 3 Dziki Gon
      • 10. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie
        • 10. FMF Gala Jubileuszowa
        • TITANIC Live in Concert
      • Gladiator Live in Concert
      • 11. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie
        • Video Games Music Gala
      • 12. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie
        • FMF Gala: The Glamorous Show
      • FMF ONLINE
      • Gladiator in Concert – Fimucité 2025
    • Teatr
      • CZTERY TAJEMNICE
      • CIOTKA KAROLA
      • PIĘKNA LUCYNDA
      • Lekarz mimo woli
      • Tramwaj zwany pożądaniem
  • PODRÓŻE
    • Bułgaria – pełna złocistego piasku
    • Grecja
      • Rodos – wyspa słońca
    • Hiszpania
      • Buñol – urokliwe miasteczko
      • Majorka – królowa Balearów
      • Wyspy Kanaryjskie
        • Fuerteventura – idylla dla zabieganych
          • Fuerteventura – Oasis Park
          • Fuerteventura – krótki poradnik
        • Lanzarote – księżycowa kraina
          • Lanzarote – krótki poradnik
        • Teneryfa – rajska wyspa
          • Santa Cruz de Tenerife
    • Indie – piękno ukryte w złożoności
      • Delhi – nieokiełznana stolica
    • Indonezja – czy to jawa czy balijski sen?
      • Jawa – kraina snu na jawie
    • Kanada
      • Ottawa – Kanada w pigułce
    • Korea Południowa
    • Polska
      • Toruń – pierniczkowe miasto
    • Portugalia
      • Lizbona – magiczne zakątki stolicy
  • JOGA
    • OFERTA
  • WYDARZENIA
  • O MNIE
  • KONTAKT
  • English
  • Polski

WIERSZE

SUKCES A PUŁAPKA PERFEKCJONIZMU

Posted on 2023-08-06

Czy sukces zawsze musi być wielki?

wyjście z pułapki perfekcjonizmU

Sukces kojarzy się w naszej kulturze z czymś naprawdę wielkim. Zostajesz milionerem, szefem ogromnej korporacji lub jeździsz po całym świecie i na tym jeszcze zarabiasz. Czasem może to być ogromna rodzina, najwyższa średnia w szkole, stypendium uczelni albo nagroda Nobla. Zaprogramowano nam w głowach, że tylko wtedy jesteśmy kimś i mamy prawdziwe osiągnięcia. Ale czy to jedyny sposób na definiowanie sukcesu? Czy istnieje coś pomiędzy wielkim triumfem a totalną porażką? Czy możliwe jest docenienie drobnych sukcesów, które wprowadzają nas w zgodę ze sobą?

Pułapka perfekcjonizmu i syndrom oszusta

Od najmłodszych lat wpajano nam, że aby być kimś, trzeba osiągnąć coś wielkiego. Ba, nasz system edukacji dalej wytwarza w nas przekonanie, że tylko będąc najlepszym, osiągniesz sukces. Nie ma nic pomiędzy. Żyjemy właściwie robiąc coś, co nie jest nasze i tak naprawdę nie jest sukcesem w naszym mniemaniu. To podejście niesie za sobą ryzyko wykształcenia niezdrowego perfekcjonizmu lub syndromu oszusta. Dla niektórych to pierwszy krok w kierunku depresji i problemów psychicznych. Gdy sami narzucamy sobie presję bycia doskonałym, zaczynamy tracić kontakt z tym, kim naprawdę jesteśmy.

Od perfekcjonizmu do akceptacji – droga do nowego Ja

Oczywiście, że nie byłam wyjątkiem w tej kwestii. Zawsze chciałam być najlepsza we wszystkim i niestety z tego powodu z bardzo wielu rzeczy rezygnowałam. Nie patrzyłam na swój realny postęp. Interesowało mnie tylko, że nie jestem tak dobra jak koleżanka X czy Y. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i potem trzeba porównywać się już z samymi geniuszami w danej dziedzinie. Nieważne, że z dnia na dzień byłam lepsza w jakimś fachu. Ktoś zawsze był wyżej i dalej. To miałabym nazwać sukcesem?

W końcu doszłam do ściany. Tak się już dłużej nie dało. Ten niezdrowy perfekcjonizm zjadał mnie od środka. Nie da się wiecznie być we wszystkim na 100%. Pomalutku uczyłam się nowej metody, by poradzić sobie z tym wszystkim. Wydawałoby się, że to bajecznie proste, usiąść z notatnikiem w ręku i wypisać trzy sukcesy z kończącego się dnia. Ale co ja mam niby wypisać jak żadnego sukcesu nie osiągnęłam w moim mniemaniu?!

Kiedy małe rzeczy stają się wielkimi sukcesami

To tutaj pojawiły się największe schody. Zamienić myślenie, że z tych ogromnych spektakularnych rzeczy ważniejsze są te najmniejsze nawet czynności wykonane w ciągu dnia. Z początku jedyne co zauważałam, to jakieś drobne sukcesy w pracy. Pomogłam uczniowi zrozumieć coś, czego długo nie mógł załapać. Ktoś mnie pochwalił za moją pracę. Napisałam wniosek do projektu unijnego. Oddałam wszystkie dokumenty w terminie.

Ciężko było każdego dnia przed zaśnięciem wymyślić aż trzy rzeczy. Nie sądziłam, że zwykłe ćwiczenie zamieni się w prawdziwą katorgę. Ale to nie wszystko. Nadszedł czas urlopu wakacyjnego. To się wydawało już nie do przejścia. Co ja będę pisać? Ugotowałam obiad? Wyszłam z psem na spacer? Odkurzyłam dywan? Zapłaciłam rachunek? Jak okrutnie się to ze mną gryzło, ale zapisywałam te wszystkie błahostki. Z początku zupełnie z brakiem przekonania. Do czasu aż zdarzył się naprawdę trudny mentalnie dzień, w którym ciężko było mi zrobić cokolwiek. Wydawało się wtedy, że w ogóle przebranie się z piżamy, umycie zębów i zjedzenie czegokolwiek będzie prawdziwym sukcesem. I było. Po całym dniu spisałam właśnie te trzy rzeczy.    

Nowe oprogramowanie = nowe myślenie

Tak w mojej głowie bardzo powoli zaczęło się instalowanie nowego oprogramowania. Podobnie jak zainstalowanie nowego oprogramowania na komputerze, zmiana myślenia wymaga czasu i cierpliwości. Zaczęłam doceniać to, co robię i obniżyłam troszeczkę poprzeczkę. Udało się niezdrowy perfekcjonizm nieco okiełznać i zrobić miejsce na ten dobry. Przestałam oczekiwać od siebie, że muszę być we wszystkim najlepsza. Wystarczy stać się wystarczająco dobrą. Zrozumiałam, że jak zaczynam coś robić od zera, to nie stanę się z dnia na dzień specjalistką. Zamiast tego postanowiłam bawić się tym i cieszyć drogą, a nie celem. Tak było też w przypadku mojej przygody z jogą, o czym pisałam już we wcześniejszych wpisach.

Joga – początek nowej drogi
Joga – od bycia fancy do świadomej praktyki

Sukces to bycie sobą – czyli wyjście z cienia innych

Dziś największym sukcesem dla mnie jest działać w zgodzie ze sobą. Nie zmuszać się i nie ulegać presji otoczenia. Każdego dnia, gdy nie daję się starym schematom, osiągam niebywały sukces. To wciąż ogrom pracy i przede wszystkim cierpliwości, ale widzę zmiany. Przede wszystkim cieszy mnie to, że żyję sobie tak jak czuję (nawet jeśli nie jest to idealne, perfekcyjne życie), a nie kopiuje innych, myśląc głupio, że tak należy i trzeba. To, co inni nazywają sukcesem, dla mnie wcale nie musi nim być.

Sukces nie jest tylko wielkim spektaklem

Oczywiście, wielkie osiągnięcia są godne podziwu, ale nie zapominajmy, że sukces może przybierać różne formy. Szczęśliwe i satysfakcjonujące życie może być budowane na małych, codziennych osiągnięciach. Zamiast wiernie podążać za standardami narzuconymi przez innych, warto skupić się na własnych wartościach i zaczynać cieszyć się drobnymi krokami w stronę lepszego ja.

Czy dla Ciebie sukces to wielkie osiągnięcia czy też doceniasz codzienne małe zwycięstwa?

Jak radzisz sobie z pułapką perfekcjonizmu?

Udostępnij:

  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook

ZAGŁĘBIANIE SIĘ W NATURZE

Posted on 2023-08-042023-08-04

🌿 ZAGŁĘBIANIE SIĘ W NATURZE 🌿

Istnieje mnóstwo badań naukowych na to, że zagłębianie się w naturze ma korzyści na psychiczne i fizyczne zdrowie człowieka. Starożytna nauka o zdrowiu i życiu w dobrostanie, jaką jest ajurweda, już dawno podkreślała te korzyści. Trochę o tych dwóch stanowiskach wspomnę pod koniec tego wpisu, a najpierw przyjrzę się temu z mojej perspektywy.

zagłębianie się w naturze

DZIECIŃSTWO 🌿🍃

Jako dziecko spędzałam ogromne ilości czasu u dziadków, co oznaczało bieganie po polach, lasach, łąkach czy ogrodzie. Praktycznie nierealnym było ściągnąć mnie i mojego kuzyna do domu. Jestem wdzięczna za ten czas i za dzieciństwo bez smartfonów. Kreatywność zbierała wtedy chyba największe plony. Ze zwykłego patyka czy liścia można było stworzyć narzędzie przydatne do zabawy jak pędzle, broń czy pieniądze.

zagłębianie się w naturze

PANDEMIA 💔😔

Przechodziłam różne etapy w życiu, gdzie przebywanie w naturze było raz większe, a raz mniejsze. Ciągle jednak było. Nie przepadałam za wyprawami w góry, ale uwielbiałam przebywać nad wodą, zwłaszcza nad morzem.

W końcu nastał czas pandemii, gdy właściwie nie wolno było wychodzić z domu. A nawet jak zezwolono, to mój umysł nie był do tego chętny. Wtedy też przeżywałam najgorszy moment w życiu. Nawarstwienie się tych dwóch czynników sprawiło, że mój stan psychiczny nie należał do najlepszych. Zamknięcie przyczyniło się do wielu problemów mentalnych ludzi. Nie byłam wyjątkiem.

zagłębianie się w naturze

PRZEŁOM 📸🌸

W końcu nastąpił przełom. Bardziej zainteresowałam się tym, co dzieje się w mojej głowie i jak wiele rzeczy należy uporządkować. Zauważyłam, że wychodząc na spacer, momentalnie odrywam się od tego, co absorbowało moją uwagę i zaczynam się rozglądać. Wypatruję kwiatów, ptaków, obserwuję wijące się pod wpływem wiatru liście. Przekonuję się, że można pójść dalej od zgiełku. Wkroczyć poza teren domów, ulic i cywilizacji. Zagłębianie się w naturze i zanurzanie się wyłącznie w dźwiękach z niej płynących. Z początku pomagało mi robienie zdjęć. Coś, co przyciągnęło moją uwagę od razu lądowało w galerii telefonu. Obecnie często wychodzę na spacer bez telefonu. Ten czas jest dla mnie bardziej jakościowy

zagłębianie się w naturze

ZASKOCZENIE 🧘‍♀️🌊

Największym jednak zaskoczeniem było dla mnie to, że umysł się wyciszał. Nie potrzebowałam mieć słuchawek z muzyką czy podcastem. Towarzysz również nie musiał pojawiać się koło mnie, by mnie zagadywać. Polubiłam się z ciszą, samotnością i spokojem w głowie. Z czasem do moich ulubieńców doszła też wdzięczność za każde najmniejsze źdźbło trawy i zachwyt nad szumem wody. Obcowanie z naturą było dla mnie swoistym zagłębianiem się w siebie, w swoją duszę, w swoje pragnienia, marzenia i pomysły. To właśnie podczas spacerów zdarzało mi się układać w głowie kolejne teksty. Podczas jazdy pociągiem przez ogromne pola i łąki tworzyłam wiersze. Wsłuchując się w szum fal, odkrywałam jak niewiele trzeba do bycia tak zwyczajnie radosnym.

BYCIE W PRZYRODZIE PODCZAS PODRÓŻY 🏞️✈️

Nawet wśród moich małych i wielkich podróży najbardziej doceniam czas, gdy mogłam ukoić swoją duszę w ciszy. Będąc w Indiach odwiedziłam niewielką wioskę ze świętym jeziorem i brałam tam udział religijnych rytuałach. We Włoszech mogłam iść brzegiem morza i przyglądać się mnogości muszelek i kamyków. W Budapeszcie płynęłam statkiem po rzece. W Indonezji obserwowałam wschód słońca na tle wulkanów i chłonęłam widoki hinduskich świątyń wkomponowanych w przyrodę.

zagłębianie się w naturze

NAUKA O PRZEBYWANIU W NATURZE 🌳🌼

  • obcowanie z przyrodą zmniejsza poziom kortyzolu (hormon stresu), co przyczynia się do odprężenia i uspokojenia,
  • spacerowanie po parku czy lesie może zwiększyć produkcję endorfin i serotoniny, co pomaga zwiększyć pozytywne emocje,
  • kontakt z naturą wspomaga zdolności poznawcze, umożliwiając efektywniejsze myślenie i lepsze rozwiązywanie problemów,
  • dostęp do świeżego powietrza i mikroorganizmów obecnych w naturze może poprawić funkcjonowanie układu odpornościowego,
  • spędzanie czasu na świeżym powietrzu może pomóc w łagodzeniu objawów depresji i lęku.

AJURWEDA O KONTAKCIE Z NATURĄ 🌞🌿

  • spędzanie czasu na łonie natury pomaga zredukować nadmiar dosz. Redukuje napięcia związane z niepokojem i nerwowością (vata). Wycisza umysł szargany z wściekłością i frustracją (pitta). Pomaga walczyć z ociężałością i apatią (kapha),
  • oddychanie świeżym powietrzem jest ważne dla zdrowia i ogólnego dobrego samopoczucia,
  • pobyt na słońcu pomaga w syntezie witaminy D, która jest istotna dla zdrowych kości, układu immunologicznego i ogólnego samopoczucia,
  • terapia leśna, która polega na wdychaniu korzystnych substancji występujących w powietrzu leśnym.

Znajdź czas na zagłębianie się w naturze, a odkryjesz,

jak wiele korzyści może przynieść Twojemu ciału i umysłowi!

Udostępnij:

  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook

O marzeniach

Posted on 2023-05-022023-05-01

O MARZENIACH

Pytanie „A dlaczego akurat Indie?” słyszałam chyba tysiące razy przed i po wyjeździe. Gdy odpowiadałam „Chciałam spełnić swoje marzenie” lub coś w tym stylu, zwykle w oczach mojego rozmówcy malowały się pytajniki i dopytywał, próbując zrozumieć skąd w mojej głowie w ogóle taki pomysł.

Ten niebywały dla mnie brak zrozumienia spowodował, że sama zaczęłam drążyć ten temat. Nie do końca jednak tak jak tego pewnie oczekiwałby mój towarzysz rozmowy. Owszem, zadałam sobie pytanie skąd takie akurat marzenie. Szybko natomiast dotarło do mnie, że nie jest ono tutaj kluczowe.

Ktoś, kto pytał ani nie był w mojej głowie, nie towarzyszył mi w dzieciństwie, na studiach, przy pisaniu prac do matury, magisterki, ani nie był nigdy dopuszczany do świata, który sama sobie stworzyłam. Do świata, w którym to ja decydowałam jak jest, co sprawia mi przyjemność, czym raduje się moje serce i gdzie ucieka umysł, gdy jest źle.

PLANY CZY MARZENIA?

W dzisiejszym społeczeństwie ludzie zazwyczaj skupiają się na planach. Z góry narzucają sobie, co zrobią za tydzień, miesiąc, rok. Każdą wolną chwilę poświęcają zbliżaniu się do określonego celu, bo przecież plan sam się nie zrealizuje. W końcu go realizują i na tym nie poprzestają, tylko wybierają kolejny. Towarzyszy temu napięcie, zadaniowość i skupienie tylko na efekcie końcowym, który właściwie wcale nie zadowala tylko zmusza do stworzenia kolejnego planu.

CO WYRÓŻNIA MARZENIA?

Z marzeniami jest trochę inaczej. Nie ma w nich presji. Nie mają terminu ważności. Często pojawiają się już w dzieciństwie lub wieku nastoletnim. Jedne są bardziej realne, drugie mniej. Potrafią nas jednak zasilać w sposób zupełnie odmienny od zwykłego planowania. A moment, gdy dociera do nas, że ma się ono w końcu ziścić? Chwile ogromnej radości. Ciało i umysł się cieszą nawet jeśli nie widać tego na zewnątrz. Panuje ekscytacja i czasami, gdy jest naprawdę źle, to one jako jedne z nielicznych potrafią nas wspierać i dają wiarę, że jeszcze się wszystko ułoży.

REALIZACJA MARZEŃ

A co się dzieje, gdy marzenie się urzeczywistnia? Mamy wrażenie jakbyśmy się unosili nieco nad ziemią. Nie ma znaczenia, że wszystko dookoła jest nieidealne. Nie skupiamy się na tym zupełnie. Liczy się chwila, bycie tu i teraz w tym marzeniu. To nas ładuje pozytywnie.

Stąd prawdopodobnie niezrozumienie innych osób, gdy coś nas pochłania do takiego stopnia, że nic nie jest w stanie nas wyprowadzić z równowagi.

SPEŁNIANIE DZIECIĘCYCH MARZEŃ

Mój wyjazd do Indii był spełnieniem moim dziecięcych marzeń, ale na miejscu okazało się, że było ich znacznie więcej niż mój umysł spamiętał. Towarzyszyło mi na każdym kroku mnóstwo emocji – radość, wzruszenie, uczucie, że to wszystko nie dzieje się naprawdę. Nie było we mnie żadnego strachu. Chciałam doświadczać, czuć całą sobą, przeżywać każdą emocję. Bywało tak, że doznawałam przebodźcowania, ale szybko potrafiłam się zregenerować i każdego poranka wstawałam z wrażeniem zupełnie czystej, białej kartki, którą dopiero zapełni nadchodzący dzień. Przez człowieka przepływa wtedy taki ogrom wdzięczności, że wydaje się mu, iż więcej nie jest w stanie już w sobie pomieścić. Czuć ogromne ciepło w okolicy serca, które promieniuje na całe ciało. Wytwarza się niebywała energia. Zapewne dopamina wtedy buzuje do granic wytrzymałości i stąd później powrót do „szarej rzeczywistości” jest tak trudny.

MARZEŃ SIĘ NIE PLANUJE

Urzeczywistnianie marzeń jest czymś zupełnie innym niż trzymanie się stricte określonego celu. Właściwie nigdy nie wiemy kiedy się one ziszczą i kiedy będziemy na to gotowi. Jedyne co można wtedy zaobserwować to to, że Wszechświat nam sprzyja. Jeśli uważnie się wsłuchamy, to usłyszymy podpowiedzi, że to już. Będą działy się rzeczy, które szeptem podsuną pomysły na realizację naszych marzeń. Przytrafią się okazje, których na co dzień nie ma, pojawią się ludzie, którzy pomogą w realizacji. Nasz umysł będzie gotów pokonać lęk i nabierze ogromnej odwagi by spróbować. Już wtedy ma się wrażenie, że wszystko dzieje się niejako samo, a my tylko biernie za tym podążamy.

Znów kroczę tą drogą. Kolejne marzenia mają szansę się ziścić. Idę za tym. W ciemno.

Udostępnij:

  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook

Delhi – nieokiełznana stolica

Posted on 2023-04-252023-04-25

Delhi, w moim odczuciu ogromny moloch. Być może spowodowane było to też tym, że po długich godzinach na lotniskach i podczas lotu, znalazłam się w stolicy Indii o 3 nad ranem i trzeba było szybko sobie przypomnieć gdzie jest kosmetyczka i coś na przebranie, by cały dzień zwiedzać to ogromne miasto. Pogoda wówczas jeszcze nie sprzyjała i niewiele różniła się od tej polskiej, zimowej pluchy. Do tego obfita mgła sprawiła, że miałam wrażenie jakbym wcale tam nie była, jakby to był ciągnący się sen, który wcale nie jest rzeczywisty. To był pierwszy moment, gdy zapragnęłam, aby ktoś mnie uszczypnął, bo nie do końca wierzyłam w to, gdzie jestem.

STOLICA KONTRASTÓW

To właśnie w Delhi można było dostrzec najwięcej kontrastów. Ubogie, zaśmiecone dzielnice mieszające się z bogatymi, czystymi osiedlami. Z jednej strony monumentalne, stare budowle świadczące o świetności tego miejsca, a z drugiej brudne ulice, z kłębami kabli snującymi się między odrapanymi z tynku budynkami. Przemierzając delijskie ulice jesteś w stanie poczuć zmysłem węchu dosłownie wszystko. Najpierw uderzy cię niemiły odór rozkładających się śmieci, ale tuż za rogiem o nim zapomnisz, bo przejdziesz obok małej świątyni gdzie rozciąga się zapach pięknych kadzideł. Skrajność prześciguje tu skrajność. Modnie ubrana, niemalże po europejsku z tysiącem błyskotek na rękach, twarzy i nogach Induska wymija siedzących na krawężniku brudnych, w potarganych skrawkach materiału biednych. Tuż za nią podąża kilka kobiet ubranych w kolorowe sari, by za chwilę zobaczyć samotnie idącą dziewczynę w ciemnym hidżabie.

Delhi jest zbyt ogromne, by móc oddać w pełni jego klimat. Zwłaszcza, gdy było się tam tylko dwa razy. Na krótko. To, co mnie osobiście zaskakiwało na każdym kroku to fakt, że w jednej chwili znajdowałam się na bardzo ruchliwej, głośnej, pełnej klaksonów ulicy, a za chwilę spacerowałam po pięknych, zielonych ogrodach, gdzie prócz śpiewu ptaków nic innego nie dało się słyszeć.

PIĘKNO UKRYTE W OGRODZIE

Takie wrażenie zrobił na mnie Grobowiec Humajuna położony w rozległym ogrodzie. Byłam tam na tyle wcześnie, że oprócz bezdomnych psów, wiewiórek i przeróżnych gatunków ptaków, nie napotkałam żadnej innej żywej duszy. Samo mauzoleum wprawiło mnie w zachwyt i wzruszyło. Dopiero wtedy do mnie dotarło gdzie jestem. Próbowałam w głowie zbudować atmosferę, która mogła towarzyszyć przy budowie tej monumentalnej budowli. Coś niesamowitego! Taki Tadź Mahal w kolorowej odsłonie.

IMPONUJĄCY KOLOS

Inną, dość imponującą budowlą był Wielki Meczet w Starym Delhi – Dźama Masdźid. Naprawdę był ogromny, ale nie był dla mnie czymś całkowicie nowym. Widziałam już wiele meczetów. To, co może irytować (mnie przynajmniej irytowało) to fakt, że kobieta niemuzułmańska nie wejdzie tam bez ubrania na siebie czegoś na kształt chałatu. Nie ma znaczenia, że masz zakryte nogi i ręce oraz założysz chustę na głowę. Nie i koniec. Tylko dlatego, że nie wyglądasz jak osoba lokalna i jesteś turystką.

DELIJSKIE ULICE

Jak już wcześniej wspomniałam, delijskie ulice robiły wrażenie. Zwłaszcza te wąskie, gdzie za każdym rogiem słychać było klaksony, a każdy dom zdawał się wyglądać jak opuszczony. Największym zaskoczeniem była jednak ogromna ulica Chandni Chowk, gdzie znajdowało się dosłownie wszystko. Pomijam już fakt, że obok siebie znajdowały się przeróżne świątynie – dźinijska, hinduska, meczet czy kościół katolicki. Pełno było także straganów, sklepów i restauracji.

MONUMENTALNY MINARET

Ostatnim miejscem, które zobaczyłam był niewiarygodnie piękny kompleks Kutb Minar, gdzie widoczne były wpływy zarówno hinduskie, jak i islamskie. Nie mogłam nadziwić się zdobionym filarom i temu, ile tego jest. Wrażenie robił minaret wykonany z czerwonego piaskowca, który również miał cudowne, ozdobne żłobienia, a sięgał wysokości 73 m.

ZAPISKI Z PODRÓŻY

Delhi było dla mnie trudnym miastem. Wciąż mam mieszane uczucia co do niego. Za mało zobaczyłam. Za krótko tam byłam. Nie wydam żadnej opinii. Zostawię jedynie jeszcze ten krótki wpis z mojego dzienniczka:

„…Bieda uderza człowieka. Zwłaszcza, gdy widzisz małe, brudne, w byle jakich łachmanach dzieciaki stojące na najbardziej ruchliwej drodze. Uderza też ilość opuszczonych psiaków, które szukają kontaktu z człowiekiem… Momentalnie odczuwasz wyrzuty sumienia, że jesteś bardziej uprzywilejowany. Z drugiej strony twoje zmysły odurza intensywność smaków, kolorów, dźwięków czy zapachu unoszących się kadzideł, majestatyczne czerwone piaskowce i wapienie.”
View this post on Instagram

A post shared by Paulina Merz (@pauli.soulinjourney)

Do Delhi jeszcze wrócę przy osobnym wpisie dotyczącym jednego z najbardziej imponujących kompleksów świątynnych, jaki zobaczyłam podczas mojej pierwszej wizyty w Indiach.

Udostępnij:

  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook

O kobiecości i żeńskiej energii

Posted on 2023-04-182023-04-17

O kobiecości i żeńskiej energii

Współczesność próbuje wykrzewić z nas resztki kobiecości i żeńskiej energii. Ciągle słyszymy krytykę na swój temat, począwszy od wyglądu – za gruba, za chuda, za wielki biust, za mały, za niska, za wysoka itp., aż po rzeczy mniej widoczne na pierwszy rzut oka – za dużo pracuje, za mało pracuje, za bardzo poświęcona rodzinie matka Polka czy bezdzietna lambardziara.

Rola kobiety sprowadzana jest do wszystkiego, co najgorsze. Musimy udowadniać swoją wartość na każdym kroku i być perfekcyjne. Przez to albo szybko się wypalamy i ogarnia nas beznadziejność, albo narasta w nas frustracja i próbujemy walczyć, nie wiedząc właściwie z czym lub kim.

Kobiecość kiedyś

Co się jednak takiego stało na przestrzeni lat? Zerkamy do mitologii, starożytnych tekstów, uczymy się o antycznych cywilizacjach, a tam wszędzie kobiety miały specjalne miejsce. Obok bogów, były boginie. Obok władców, były władczynie. Kobiety mogły kreować i tworzyć tak jak chciały. Dostawały pomoc i wsparcie swoich sióstr, spotykały się przy kręgach, razem wykonywały domowe czynności, z pokolenia na pokolenia otrzymywały pomoc w domu i przy dzieciach. Gdzie się to podziało?

Co się zmieniło?

Dziś wręcz ujmą na honorze jest pokazać bezradność. Nie wypada prosić o pomoc. Trzeba być samowystarczalną i najlepiej to zajmować się samodzielnie domem i równolegle karierą zawodową. No bo jak inaczej? Nie można być tylko matką swoich dzieci, bo zyska się miano nierobotnej. Nie można skupić się tylko na karierze, bo jak to tak nie planować rodziny? Przecież to grzech. Znajdzie się tysiące powodów, by skrytykować każdą kobietę i wytknąć jej błędy. Każdy powód będzie dobry, by ugasić w nas żeński pierwiastek.

Rola mężczyzn

Jaką rolę mają wobec tego pełnić mężczyźni, skoro od kobiet wymaga się tego samego? Dziwić się, że popadają w uzależnienia, nie pracują, szukają rozrywek albo bywają sterroryzowani przez swoje wybranki i nie potrafią podjąć żadnej swojej decyzji. Świat stanął na głowie. Tylko role wcale się nie odwróciły. Nie do końca zamieniliśmy się pierwiastkami żeńskimi i męskimi. Problem polega na tym, że ten żeński chcemy całkowicie usunąć, a kobietom i mężczyznom pozostawić jedynie męski. Tak się nie da. Świat zbudowany jest na przeciwieństwach. To tak jakby zabrać dzień i pozostawić tylko noc. Nie da się.

Co z żeńskim pierwiastkiem?

A jednak próbuje się nam wmówić, że żeński pierwiastek nie może istnieć. Wytyka się wszystkim słabości, wrażliwość. Ciągle słyszymy: „Musisz być silny/silna. Nie płacz. Musisz sobie poradzić. Kto to widział się tak przejmować?”. Nie tyczy się to tylko kobiet. Gdy ktoś jednak mimo wszystko próbuje żyć według własnych zasad, chce zwolnić, podejmuje świadome decyzje i przede wszystkim pozwala sobie na równowagę, uważany jest często za dziwaka. Wciąż wyrażanie emocji jest zawstydzane. Proszenie o pomoc jest wyśmiewanie. Nie ma wspierania, jest tylko rywalizacja i czekanie na potknięcie drugiego człowieka. Wszystko musi być podparte badaniami naukowymi lub, co gorsza, tym, co powiedział celebryta XYZ.

Przebudzenie?

Na szczęście pomału następuje przebudzenie. Coraz więcej osób nie wstydzi się swojej kobiecości czy typowo żeńskiej energii. Jest miejsce na emocje, podążanie za intuicją, słuchanie siebie i swojego ciała. Pojawia się delikatność, siostrzeństwo i empatia. Dzięki temu łagodzi się też męski pierwiastek. Nie jest on już tak apodyktyczny. Nie przejmują go w pełni kobiety, a jedynie wykorzystują to, co w danym momencie jest im z niego potrzebne. Rozsądnie i świadomie. To wszystko się zmienia, ale potrzeba na to jeszcze mnóstwo czasu i zmiany zbiorowej świadomości.

Zmiana jest nieunikniona

Kobiety potrzebują poczuć, że są wolne, nie muszą niczego udowadniać, są wartościowe takie jakie są, mogą żyć w zgodzie ze sobą i nie muszą być doskonałe. Wolno im popełniać błędy, zmieniać zdanie, szukać swojego własnego sensu, tworzyć tak jak chcę, wspierać się wzajemnie i życzyć innym jak najlepiej. To jest esencja naszego życia.

Udostępnij:

  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
Older PostsNewer Posts

WIERSZE

Copyright © 2025 Paulina Merz. All rights reserved.