Santa Cruz de Tenerife

Santa Cruz de Tenerife – stolica marzeń

Santa Cruz
Santa Cruz

Miasto, które łamie schematy

Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że nie mogłabym mieszkać w dużym mieście. Mogę tam zajrzeć na dzień, może kilka, ale na pewno nie na dłużej. Czuję się zawsze przebodźcowana nadmiarem dźwięków, zapachów i przede wszystkim sklepów – z tymi wszystkimi kolorowymi wystawami, światłami i głośną muzyką. Irytuje mnie wszędobylski gwar: odgłosy samochodów, tramwajów, autobusów, a także dość częste wycie syren karetek, policji czy straży pożarnej.

Natrafiłam jednak na miejsce, które – mimo że jest dużym miastem, a właściwie nawet stolicą wyspy – wydaje się być jakby poza tymi wszystkimi typowo miejskimi cechami. Nie twierdzę, że żadna z tych rzeczy tu nie występuje. Jednak gubią się przy ogromie parków, obecności oceanu czy ulic wyłączonych z ruchu pojazdów. Mam tu na myśli Santa Cruz na Teneryfie.

Santa Cruz

Między oceanem a górami

Najbardziej urzekło mnie w tym mieście to, że łączy w sobie obecność oceanu i gór. Usiadłam sobie na ławeczce twarzą do oceanu, a po lewej stronie widziałam ogromną górską przestrzeń. Byłam w wielkim mieście, ale tego nie czułam – otaczał mnie szum fal, wiatr smagał włosy, a dookoła bujnie rosły rośliny.

Santa Cruz

Zielone enklawy w sercu miasta

Gdy na moment znudził mi się widok na ocean, poszłam głębiej w wielkomiejski szum. Dotarłam do ogromnego parku, gdzie znów mogłam zapomnieć o tym, że otoczony jest ruchliwymi drogami. Siadłam w cieniu palm i obserwowałam mnogość gatunków. Przymknęłam oczy i zachwycałam się słodkim zapachem plumerii, której kwiaty co jakiś czas opadały na chodnik.

Dookoła spacerowali ludzie w przeróżnym wieku. Wielu z nich chodziło z psami, które radośnie witały się z innymi czworonogami. Rozkoszowałam się tym wszystkim, gdy nagle podszedł do mnie uroczy starszy pan z labradorem. Chętnie urządziłam sobie z nim pogawędkę. Był ciekawy, skąd jestem, co robię w życiu i jak to się stało, że znalazłam się w tym miejscu.

Santa Cruz

Smaki Teneryfy

Problem pojawił się dopiero wtedy, gdy zgłodniałam – ale nie z powodu braku restauracji, lecz ich nadmiaru. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by próbować kuchni z całego świata. Jednak wolałam udać się do malutkiej knajpki (tzw. tasca). Tam dostałam przepyszne ziemniaczki (papas arrugadas) z dwoma sosami (mojo rojo i mojo verde) lub grillowany ser kozi (queso asado). Właściwie nic więcej mi wtedy nie było potrzeba… chociaż sardynki też mają wybitne! Mam kilka miejsc, które zdecydowanie mogłabym polecić na obiad czy kolację.

Santa Cruz

Leche y leche – kawa z duszą

Tym razem niewiele brakowało, a wyjechałabym z Teneryfy, zapominając o najpyszniejszej kawie pod słońcem. O ironio, normalnie NIGDY nie słodzę kawy, ale wypicie słodkiej leche y leche to jest poezja! A miejsc, żeby się nią delektować, jest naprawdę mnóstwo. Dla mnie najlepiej było usiąść w kawiarni przy ogromnym parku – Parque García Sanabria.

Santa Cruz

Rooftopy, baseny i zachody słońca

Wieczorem (lub tuż przed zachodem słońca) warto wybrać się do jakiegoś baru z tarasem na dachu albo na wysokim piętrze. Można tam podziwiać zapierające dech widoki na całe miasto oraz otaczające je góry i ocean. Są też miejsca, gdzie można popływać w basenie ze szklanym dnem albo napić się drinka… w krokodylu lub żabie – zdecydowanie ciekawe doświadczenie!

Santa Cruz

Auditorio – serce miasta

Oczywiście miejscem, które zachwyciło mnie najbardziej i które właściwie było punktem głównym mojego pobytu w Santa Cruz tym razem, było Auditorio de Tenerife. Już z zewnątrz wprawiało mnie w zachwyt – a co dopiero w środku! Tam również można usiąść z widokiem na ocean i rozkoszować się trunkami w doborowym towarzystwie.

Miejsce, które koi

Santa Cruz

Te wszystkie miejsca sprawiły, że nie czułam się w ogóle przytłoczona wielkim miastem i miałam wiele możliwości ucieczki od nadmiernych bodźców. Nawet spacery po centrum wcale nie były takie złe. Gdybym musiała przenieść się z mojego małego miasteczka, Santa Cruz de Tenerife byłoby miejscem idealnym. Sam fakt, że pojawiłam się tam już drugi raz w życiu – z własnej, nieprzymuszonej woli – o czymś świadczy. Po prostu kocham to miasto, tak jak i samą Teneryfę!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ta strona używa Akismet do redukcji spamu. Dowiedz się, w jaki sposób przetwarzane są dane Twoich komentarzy.