Joga – od bycia „fancy” do świadomej praktyki

Joga – od bycia „fancy” do świadomej praktyki cz. 1

To długa ścieżka. W moim przypadku bardzo kręta. Z początku chciałam korzystać tylko ze skrótów. Teraz jestem już bardziej świadoma i nie chcę przyspieszać tej drogi. A jak ona wyglądała? Czy było łatwo? Jak jest teraz? Co się zmieniło? O tym w poniższym wpisie.

Łatwe początki?

Początek przygody z jogą miał dość chaotyczny kształt. Z jednej strony bardzo chciałam wykonywać asany (pozycje), które dla „zwykłego śmiertelnika” są efektowne, a z drugiej potrzebowałam skupić się na sobie i swoim ówczesnym stanie psychicznym. Wydawało mi się, że wszyscy dookoła robią tylko to. Chciałam iść za modą, być „fancy” niczym „instagramowe influencerki”.

Szybko jednak pozostałam przy tym pierwszym, co sprawiło, że moja relacja z jogą była bardzo nieregularna. Wkurzałam się, gdy ciało nie chciało mnie słuchać. Irytowało mnie, gdy osoby zaczynające później ode mnie szybciej osiągały te efekty, na które ja czekałam. Nie byłam jednak ani konsekwentna, ani pracowita. Właściwie to ćwiczyłam jogę jak mi się zachciało. Bywało, że długimi miesiącami nie było nic, potem nagle zryw na tydzień i kolejna przerwa. Mam wrażenie, że był to bardziej przymus, żeby zadowolić czy zaskoczyć innych, a nie coś, co miało mi pomóc.

Stacjonarnie czy online?

Chodziłam na zajęcia stacjonarne jeszcze przed pandemią, ale nie podobało mi się podejście prowadzącego. Joga właściwie była niczym wyciskacz potu. Być może moje oczekiwania były inne. Wydawało mi się, że joga to coś wewnętrznego, spokojnego, a nie seria ćwiczeń, które mają na celu jedynie zmęczyć. Przez pandemię znalazło się sporo ofert w internecie. Próbowałam różnych portali. Najdłużej trwałam przy Eli Wierkowskiej i Jogicznych (Jogiczni), ale z czasem też straciłam motywację.

Po dłuższej przerwie ciężko było wrócić. Poszłam bardziej w rozciągania i chwilowo to mnie bardziej zajmowało. Nie umiałam czerpać radości z jogi. Nie chciało mi się.

Czy to już nagły zwrot akcji?

W roku 2022 dałam sobie kolejną szansę. Obiecałam sobie, że pojadę na warsztaty jogiczne po raz kolejny sprawdzić jak to jest u mnie z tą jogą. Pojechałam z przyjaciółką na taki wyjazd gdzie zajęcia prowadziła Patrycja Gołąbek (Yoga Time). To był bardzo magiczny czas. Oprócz jogi był czas na medytację, na wspólny krąg, wyciszenie. Nie mogłam w żaden sposób porównać tego doświadczenia do zajęć stacjonarnych, na które uczęszczałam. Dość długo utrzymywał się we mnie błogi stan po spotkaniu z inspirującymi kobietami. To jeszcze jednak nie sprawiło, aby joga zagościła na stałe w moim życiu.

Co było tym nagłym olśnieniem i zmieniło całkowicie moje postrzeganie jogi? O tym w kolejnym wpisie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.