Dwa wilki (a może dwie małpy?)
Dwa wilki będą rozmyślaniami o tym, co dzieje się w nas samych, gdy umysł pragnie czegoś zupełnie innego niż serce. Rozmyślania o tym, co wtedy zrobić. O ile w ogóle wiadomo co zrobić.
W życiu chyba każdego człowieka, prędzej czy później dochodzi do walki pomiędzy dwoma zupełnie różniącymi się od siebie wilkami. Mogłabym snuć opowieści o nich i doszukiwać się źródła ich pochodzenia. Nie ma to jednak najmniejszego sensu.
Walka toczy się zazwyczaj wówczas, gdy rozum nie chce zgodzić się z sercem. Mało tego, ma on przewagę, bo do tej pory serce było skutecznie zagłuszane. Są jednak w życiu takie momenty, że serce dochodzi do głosu. W nieoczekiwanym momencie. Mnożą się wtedy sprzeczności, a w umyśle panuje całkowity chaos. Z tego chaosu wyłaniają się dwa wilki.
Trochę o nich opowiem, chociaż spora część pozostanie do wglądu tylko dla mnie. Spora część trafiła jak na razie do przysłowiowej szuflady. Aby przybliżyć nieco pojęcie tych dwóch walczących ze sobą bestii, posłużę się dość kontrowersyjnym przykładem naszych czasów. Życiem ONLINE i OFFLINE. Oto nasze dwa wilki.
BYCIE ONLINE
Z jednej strony posiadając internet „pod ręką” możemy się nieustannie inspirować, dowiadywać, sprawdzać, poszukiwać, uczyć i śledzić to, co wywołuje w nas pozytywne emocje. Nigdy wcześniej wiedza nie była tak blisko i tak łatwo dostępna. Do tej pory nie mieliśmy możliwości tak szybkiego kontaktu z bliskimi, ze znajomymi, nie mówiąc o ludziach, których nawet na oczy nie widzieliśmy. Brak pomysłu na obiad? Pyk. Już coś się znalazło. Nie znam jakiegoś obcego słówka. Cyk. Już sprawdzone co znaczy. Ktoś ostatnio wspominał, że koleżance X urodziło się dziecko. Rach ciach. Faktycznie, przecież wstawiła zdjęcie i zdobyła setki lajków. To nie przestanie zadzwiać i przerażać nas, ludzi, którzy pamiętają jeszcze czasy bez tego wszystkiego. Pierwszy wilk bardzo potrzebuje być ONLINE.
A MOŻE OFFLINE?
Z drugiej strony, w ostatnim czasie wyłonił się z głębokiego lasu drugi wilk, który pokazał mi jak wygląda świat OFFLINE. Świat, w którym telefon służył tylko do zrobienia zdjęć i ewentualnego kontaktu z bliskimi pod koniec dnia (błogosławieństwo za różne strefy czasowe). Nagle uświadamiasz sobie ile czasu przelatuje przez palce scrollujące po ekranie. Mało tego, nie zawsze jest pozytywnie. Tu informacja o tragicznych wydarzeniach na świecie, gdzieś indziej setki zdjęć koleżanki Y, która wolna jak ptak zwiedza świat dookoła i nie przejmuje się niczym albo kolega Z, który ma już trzecie dziecko, ogromną firmę i samochody z najwyższej półki. Człowiek szybko potrafi wprawić się w stan, gdy wydaje się mu, że jego życie to tylko gapienie się w ekran i śledzenie życia innych. Tego przecież lepszego, barwniejszego i z założenia wspanialszego życia, bo kto dzieliłby się chwilami strachu, złości czy smutku?
WALKA DWÓCH WILKÓW TRWA
O ile wcześniej nie do końca byłam świadoma tego, co się dzieje z moim życiem, o tyle teraz te dwa wilki postanowiły stoczyć ze sobą walkę. Największa bitwa stoczyła się zaraz po moim powrocie z Indii gdzie mój telefon przywykł do trybu samolotowego, a WiFi raz było, a raz nie. To była trudna walka.
Jeden z wilków, starszy i silniejszy (bo i doświadczenie większe) chciał dalej podporządkowywać się starym schematom. Drugi, młodszy i lękliwy chciał po nowemu. Chce próbować, chce zmian, chce sprawdzać i weryfikować, ale ciągle ogląda się na starego i boi się wszystkiego dookoła. Nawet najmniejszy szelest, który nie jest dźwiękiem wydawanym przez niego wprost, wprowadza zamęt i sieje wątpliwości. Chciałby się zerwać z łańcucha, na którym trzyma go stary wilk, ale jednocześnie boi się, że zostanie sam i nie będzie powrotu od raz podjętej decyzji.
Do tego stary nieustannie mu przypomina, że przecież niczego mu nie brakuje i jest dobrze tak jak jest. Codziennie ma co jeść, może spać w swoim łóżku, ma spokój, towarzystwo. Rano zerknie co słychać w świecie ONLINE, wieczorem przecież znów może to zrobić. Przez dzień też właściwie w każdej chwili może zerknąć. Na chwilkę. Na pięć minut. Po co pchać się w nieznane skoro tam może zabraknąć tego wszystkiego?
Młody wilk wciąż się waha. Chce uciec, ale za mało w nim odwagi i pewności, że sobie poradzi bez starych przekonań i przyzwyczajeń. Liczy jednak, że ten łańcuch, który się pomalutku luzuje pod wpływem jego narastającej siły, w końcu sam się zerwie i zapewni mu wolność jakiej pragnie. Będzie mógł się oddalić, ale na tyle, by nie tracić z oczu tego, co znane i sprawdzone. Popróbuje nieco innego życia i sam oceni na własnej skórze czy warto czy może lepiej zostać przy starym…
DO PRZEMYŚLENIA
Co jednak jeśli będzie za późno? A jak się okaże, że łańcuch sam z siebie się nie zerwie? Co jak sam stanie się starym wilkiem, któremu obce będą zmiany i nowe nawyki? Może jednak warto mimo wszystko zaryzykować i poczuć czym jest życie? Tu i teraz. W rzeczywistości. Wśród kolorów, dźwięków, zapachów i innych ludzi. Zmysłów, które są i wyostrzają się z każdym nowym doświadczeniem. Poczuć sercem wszystkie emocje i uczucia otaczającego świata. Może to lepsze niż ignorancja? Niż sztuczne bodźce? Blokowanie i tłumienie w sobie tego wszystkiego? Stawanie się niewolnikiem swojego umysłu zawieszonym na grubym łańcuchu?