„Cztery Tajemnice”: Kryminalna uczta teatralna

Co roku zaskakują. Poprzeczka też rośnie. W tym roku zamiast komedii, przenieśli nas w świat kryminalnych zagadek z opowiadań Agathy Christie, tj. „Ukryty skarb”, „Dzik z Erymantu”, „Wypadek na moście” oraz „Tragedia w Marsdon Manor”. Mowa tu o spektaklu pt. „Cztery Tajemnice” wystawionym przez aktorów Teatru Eviva l’arte w Zespole Szkół im. H. Kołłątaja w Jordanowie.
Tajemnica scenariusza

Zacznę przewrotnie, bo od scenariusza. Ktoś pewnie zapyta: A jakie to ma znaczenie? Odpowiem krótko: Ogromne! Idąc na sztukę „Cztery Tajemnice”, kompletnie nie spodziewałam się, że trwający prawie trzy godziny spektakl, został stworzony przez naszą rodzimą mieszkankę! Pomijam kwestię dogłębnego przeczytania czterech opowiadań Agathy Christie, co już mogło stanowić wyzwanie, ale stworzyć z nich spójny scenariusz i nie stracić przy tym wątku detektywistycznego – majstersztyk! Ogromne brawa dla pani Hanny Zając, która do tej pory skupiała się głównie tylko na oprawie muzycznej naszych jordanowskich przedstawień. Ma niesamowity talent i to jak się okazuje – niejeden!
Przepowiednia?

Rok temu w mojej relacji z przedstawienia „Ciotka Karola” pojawiło się takie zdanie: „Czyżby tak to już miało być, że każdy kto zaczyna od roli służącego, w kolejnym roku będzie błyszczał w głównej roli? Zobaczymy…” (cały tekst do przeczytania – tutaj). Czyż nie uśmiechnęłam się w duchu, gdy zobaczyłam plakat promujący tegoroczne przedstawienie i nazwisko Dawida Radonia przy roli głównej Herkulesa Poirot? Oczywiście, że tak. Wiedziałam jednak, że nie może być inaczej. Dawid zagrał fenomenalnie i potrafił rozbawić publiczność iście angielskim żartem! Scena to jest zdecydowanie jego żywioł!
Niejedyna gwiazda wieczoru

Rola Poirot oczywiście błyszczała najbardziej w dwóch tajemniczych opowieściach. Natomiast ciężko nie wspomnieć tutaj również o drugiej roli głównej, tym razem żeńskiej. Panna Marple pojawiła się w pozostałych dwóch opowiadaniach i zagrała ją Aleksandra Kaczmarczyk. Ilość tekstu do nauczenia się była ogromna, a poradziła sobie z tym znakomicie. Nawet, gdy gdzieś umknął jej jakiś fragment, potrafiła zagrać tak, aby widz uznał to za chwilowe zamyślenie się głównej bohaterki.
W pozostałych rolach

Liczba aktorów w tym spektaklu była ogromna i nie sposób wymienić każdego z osobna! Na pewno na chwilę uwagi zasługuje rola pani Maltravels w „Tragedii w Marsdon Manor”. Odegrana została przez Natalię Sadłowską. Potrafiła świetnie wcielić się w wdowę, opłakującą swojego biednego męża… Dodatkowe uznanie dla dwóch aktorów, zwłaszcza za role w opowiadaniu „Wypadek na moście”. Szymon Ograbek i Mikołaj Strzelczyk zagrali wyśmienicie i nie pozostawili widza z nierozwikłaną zagadką. Duet idealny!
Magia pasji

Już pisałam o tym w poprzednich latach, ale za każdym razem wraca to do mnie jak bumerang. Nie sposób opisać uczucia, które pojawia się w sercu, gdy widzi się zapał tych młodych ludzi na scenie. Podziwianie ich talentu, ale niejednokrotnie też wysiłku włożonego w to, by wszystko wyszło zgodnie z planem i zauroczyło widza. Tym bardziej przepełnia mnie duma, gdy widzę swoich wychowanków i uczniów, którzy rozwijają skrzydła. Do tej pory nie było ich za wielu, ale z każdym rokiem ich przybywa. W tym przedstawieniu do tego grona dołączyli jeszcze Julia Matejko, Magdalena Dynarowska i Maciej Świstek. Ich role, choć drugoplanowe, z pewnością dodają całości charakteru i jestem pewna, że ten ich krótki epizod, rozpali ogień pasji, by za rok zrobić jeszcze więcej.
Za kulisami

Jak wiele jednak dzieje się tam, gdzie wzrok widza nie sięga. Ogrom pracy innych zaangażowanych osób. Te piękne dekoracje i rekwizyty, dobrana muzyka, stroje, oświetlenie, nagłośnienie, zbudowanie ogromnej sceny, za każdym razem imponuje mi na nowo. Nie sposób jest wymienić wszystkich, którzy pracują przy tym przedsięwzięciu. Jestem pewna, że panie, które nad wszystkim czuwają, czyli pani Bożena Zając, Barbara Kasza, Monika Hopciaś i Ilona Krawczyk, oddają mnóstwo serca temu wydarzeniu (o poświęconym czasie nie wspomnę).
Tak się naprawdę da?

Z roku na rok nie mogę uwierzyć, że da się jeszcze lepiej to zorganizować, że poziom rośnie i nie spoczywają na laurach. To jest w tym wszystkim niesamowite i magiczne! Natomiast już teraz wiem, że bez patronatu pana dyrektora Rafała Rapacza, nie byliby w stanie tak pięknie wzrastać i zachwycać mieszkańców naszego małego miasteczka z roku na rok.
Ostatnie wezwanie

Nawet jeśli nie jestem obiektywna, to mam do tego pełne prawo. Tak mało docenia się dziś drugiego człowieka za jego pracę, talent i chęci. Dużo łatwiej jest krytykować, wytykać błędy, czy nawet wyśmiewać. U mnie tego nie znajdziecie. Uważam, że każdy wysiłek jest wart wyróżnienia, a oni naprawdę robią to na wysokim poziomie, o czym świadczy wypełniona po brzegi sala gimnastyczna!
Kto jeszcze nie był, niech się nie waha. Dziś o 18:00 jest jeszcze okazja zobaczyć aktorów w jordanowskim liceum. Później będzie szansa w Makowskim Centrum Kultury – 8 lutego o 18:00. Nie czekajcie aż znikną wszystkie bilety!
PS. Wszystkie zdjęcia zostały wykonane przeze mnie.