Jesień – powrót do siebie

Z biegiem lat uczę się akceptować zmieniające się pory roku. Nie mamy wpływu na ich przemijalność i powtarzalność. Lato zawsze kochałam. Wiosna, zwłaszcza ta późniejsza, była czymś zjawiskowym. Zimą uwielbiałam obserwować spadające z nieba płatki śniegu, ale tylko w zaciszu mojego domu.
Z jesienią bywało różnie. Gdy była piękna i słoneczna – moje serce radowało się szmerem liści pod nogami. Jednak w te deszczowe i zimne dni, już niekoniecznie.
Nowy początek w rytmie jesieni
Los chciał, że właśnie jesienią przypadają moje urodziny i wtedy na nowo rozpoczynam pracę.
To taki mój osobisty początek roku.
W tym roku jest podobnie.
To, co nieco różni się od poprzednich lat, to niezwykły wysyp kreatywności — niczym grzybów po pełni w lesie (choć są grzybiarze, którzy z tą teorią pewnie by się pokłócili).
Zwolnić i oddychać mniej ekranem
W tym roku wyjątkowo potrzebuję zwolnić, ograniczyć bodźce, zwłaszcza czas przed ekranem telefonu. Każdy z nas wie, jakie to trudne i jak wielkimi niewolnikami dopaminy się staliśmy jako społeczeństwo. Sama łapię się na tym, że zerkam na telefon, gdy tylko jest w pobliżu.
Jesienny przegląd – troska o siebie
Jesień jest też dla mnie czasem na tzw. przegląd techniczny, czyli podstawowe wizyty lekarskie, u dentysty, badania.
Zwykle okazuje się, że nad czymś trzeba się dłużej zatrzymać i posprawdzać.
A z wiekiem tylko tego przybywa, niestety.
Małe rytuały codzienności
Dużo łatwiej mi teraz zaparzyć sobie gorącej herbaty z aromatycznymi przyprawami, usiąść pod kocem i chwycić za książkę.
Przez resztę roku zawsze jest coś innego do zrobienia.
W tym roku jeszcze bardziej chcę o to zadbać, by jednak oddać się lekturze papierowej książki, niż znowu usidlić się w technologii.
Mam w sobie również dużo wdzięczności za posiadanie psa — bo nawet, gdy bardzo mi się nie chce, a pogoda nie sprzyja, on zmusi mnie do wyjścia i zaczerpnięcia świeżego powietrza.
Lubię zapach spadających liści i ich szelest pod nogami. Wciąż wypatruję kasztanów i cieszę się jak dziecko, gdy jakiś okaz leży sobie w trawie.
Zatrzymać czas
Te wszystkie małe rytuały — poza domem i w domu — sprawiają, że czuję się po prostu przytulniej.
Czas magicznie zwalnia, a ja rozkoszuję się tymi momentami, gdy nie muszę znowu biec, szykować raportów czy poprawiać klasówek.
Dla mnie nawet ciasto zrobione jesienią pachnie zupełnie inaczej.
Gdy zapominam o sobie
A co, gdy zapominam o tych drobnych elementach i puszczam się w pościg jak inni ludzie?
Bywa, że mój organizm jest mądrzejszy ode mnie — i tak jak teraz, zmusza mnie chorobą do pozostania w łóżku, pod kocem i zresetowania zmysłów.
Powrót do siebie
Jesień co roku przypomina mi, że spokój nie jest dany raz na zawsze.
Trzeba do niego wracać — z czułością, z herbatą w dłoniach i z wdzięcznością za każdy oddech.
Jeśli ten tekst Cię poruszył — podziel się w komentarzu.