Skip to content
SOUL BETWEEN POEMS
SOUL BETWEEN POEMS

Dusza pomiędzy wierszami

  • STRONA GŁÓWNA
  • TWÓRCZOŚĆ
    • TŁUMACZENIA
      • „Child” – pierwsze „muzyczne” dziecko
      • Desire of Love – tekst
      • Terra – tłumaczenie piosenki
      • Biografia po angielsku
      • Konkurs na przekład piosenki filmowej
      • Streszczenie artykułu naukowego
    • WIERSZE
    • ZAPISKI CODZIENNOŚCI
    • Z ŻYĆKA BELFERKI
  • INSPIRACJE
    • ORIENT
    • CHÓR BEL CANTO
    • LUDZIE
      • KAROLINA KORWIN PIOTROWSKA
    • STAROŻYTNOŚĆ
    • MUZYKA
      • ARIANA GRANDE
      • BEATA KOZIDRAK
      • DEAD CAN DANCE
      • Diego Navarro
      • EÍMEAR NOONE
      • ENYA
      • HANS ZIMMER
      • JUSTYNA STECZKOWSKA
      • MARIAH CAREY
      • RENATA PRZEMYK
  • KULTURA
    • Koncerty
      • Młodzieżowa Orkiestra Symfoniczna
        • Koncert Muzyki Filmowej
        • Dni Ziemi Jordanowskiej – Koncert Muzyki Filmowej
        • KONCERT MUZYKI FILMOWEJ W SUCHEJ BESKIDZKIEJ
      • Koncerty – Akademia Chóralna
        • Koncerty Akademii Chóralnej
          • Rytmy Świata w Narodowym Forum Muzyki
          • Singing Europe 2016
      • Koncerty – Justyna Steczkowska
        • Koncert Justyny Steczkowskiej – ERA CZARODORO – WITCH TOUR
        • Jose Carreras & Justyna Steczkowska
        • Koncert Justyny Steczkowskiej – Alkimja
        • Koncert Muzyki Filmowej w Katowicach – cz. 1
        • Koncert Muzyki Filmowej w Katowicach – cz. 2
        • 2. Koncert Muzyki Filmowej w Katowicach
      • Lato z Radiem
        • Lato z Radiem – zespół Ira
        • Lato z Radiem – Varius Manx
      • Koncerty – Renata Przemyk
        • Renata Przemyk – Akustik Trio
        • Renata Przemyk – koncert Ya Hozna
      • Wild Hunt Live – Percival
      • Scena Perspektywa
        • Wszystko kwitnie – koncert wiosenny
      • Andrzej Krzywy z Zespołem
      • Beata. Exclusive TOUR
      • The World of Hans Zimmer
      • Koncert Ennio Morricone
    • Festiwal Muzyki Filmowej
      • 9. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie
        • Cinematic Piano, Wars & Kaper, Dronsy
        • Gala Muzyki Filmowej: Animacje
        • Indiana Jones – film z muzyką na żywo
        • Master Classes: Sesja #21
        • Scoring4Polański
        • Video Game Show: Wiedźmin 3 Dziki Gon
      • 10. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie
        • 10. FMF Gala Jubileuszowa
        • TITANIC Live in Concert
      • Gladiator Live in Concert
      • 11. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie
        • Video Games Music Gala
      • 12. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie
        • FMF Gala: The Glamorous Show
      • FMF ONLINE
      • Gladiator in Concert – Fimucité 2025
    • Teatr
      • CZTERY TAJEMNICE
      • CIOTKA KAROLA
      • PIĘKNA LUCYNDA
      • Lekarz mimo woli
      • Tramwaj zwany pożądaniem
  • PODRÓŻE
    • Bułgaria – pełna złocistego piasku
    • Grecja
      • Rodos – wyspa słońca
    • Hiszpania
      • Buñol – urokliwe miasteczko
      • Majorka – królowa Balearów
      • Wyspy Kanaryjskie
        • Fuerteventura – idylla dla zabieganych
          • Fuerteventura – Oasis Park
          • Fuerteventura – krótki poradnik
        • Lanzarote – księżycowa kraina
          • Lanzarote – krótki poradnik
        • Teneryfa – rajska wyspa
          • Santa Cruz de Tenerife
    • Indie – piękno ukryte w złożoności
      • Delhi – nieokiełznana stolica
    • Indonezja – czy to jawa czy balijski sen?
      • Jawa – kraina snu na jawie
    • Kanada
      • Ottawa – Kanada w pigułce
    • Korea Południowa
    • Polska
      • Toruń – pierniczkowe miasto
    • Portugalia
      • Lizbona – magiczne zakątki stolicy
  • JOGA
    • OFERTA
  • WYDARZENIA
  • O MNIE
  • KONTAKT
  • English
  • Polski

Posts Tagged with codzienność

MAGICZNY ROK

Posted on 2023-10-032023-10-03

MAGICZNY ROK

Ten rok był magiczny. Działo się w nim zdecydowanie sporo. Nie będę w stanie wspomnieć tu o wszystkim, co mnie spotkało. Nie wymienię też wszystkich ludzi, którzy pojawili się w moim życiu. Sporo z tych wspomnień powinnam zostawić tylko dla siebie. W tym wpisie chcę wyciągnąć tylko najistotniejsze rzeczy. Te mocno zmieniające całe moje dotychczasowe patrzenie na świat. Chcę też pokazać jak wiele może się wydarzyć w ciągu zaledwie 365 dni, jeśli na to tylko pozwolimy.

Teneryfa z perspektywy nauczyciela

Zacznę od październikowej podróży z pracy na Teneryfę. Wyjazd od samego początku zrodzony w mojej głowie i konsekwentnie doprowadzony do końca. Spełnienie mojego ogromnego marzenia, by znów tam pojechać. Jak się okazało nie tylko mojego. Kolejne dzieciaki przeżyły podróż życia. Niezwykle zasilający czas. Już wtedy subtelne zmiany zaczęły się ukazywać w moim życiu. Przebywanie z niezwykle inspirującymi ludźmi i świadomość, że będą zawsze i wszędzie, pomagając jak tylko potrafią. Bezcenna lekcja o ludzkich relacjach.

Spotkanie z Maestro

Do tego niezwykłe spotkanie z kompozytorem i dyrygentem – Diego Navarro. Do samego końca nie byłam pewna czy to w ogóle możliwe, choć nie dopuszczałam myśli, że mogłoby być inaczej. Udało się. Spotkałam maestro w jego rodzinnym mieście i mogłam zobaczyć jego studio, posłuchać przedpremierowo kilku utworów, porozmawiać o nich, a także o życiu kompozytora. Nie sądziłam, że coś takiego mi się przytrafi. Niesamowita dawka inspiracji oraz przemyśleń na temat bycia artystą i kreatorem. Myślę, że o tym jeszcze za jakiś czas więcej opowiem.

Podróż życia

W końcu luty i podróż życia. Nie mogę tego inaczej określić. Wyjazd do Indii był krokiem, który na zawsze odmienił mnie i moje życie. Od tego czasu wszystko jest inne. Wiele rzeczy legło w gruzach, ale pojawiło się też sporo nowych. Odważyłam się na podróż solo i nie żałuję ani trochę. To była najlepsza decyzja w moim życiu i do teraz układam sobie jej skutki w głowie i sercu. W tym drugim jest zdecydowanie trudniej. To w Indiach poznałam wielu nowych ludzi, a w tym przewodniczkę Iwonę, dzięki której ten wyjazd zyskał jeszcze inny wymiar. Dla mnie dużo cenniejszy, ale za wcześnie, by się tym jeszcze dzielić.

Zaczynając od zera

Od tej podróży wszystko zaczęło się układać inaczej. Miewałam różne kryzysy spowodowane całkowitą zmianą świadomości. Przechodziłam przez bardzo trudny czas w pracy, mimo że odniosłam znów ogromny sukces – przyznanie akredytacji z Erasmusa+. Dzień po dniu stawiałam czoła wyzwaniom w pracy i życiu osobistym. Nie było łatwo, ale zasilałam się czym tylko się dało. Musiałam nauczyć się siebie i ludzi dookoła mnie od nowa. Ponownie postawić fundamenty i przyjrzeć się temu, co mnie zasila, a co niszczy.

Nie ma przypadków

Niespodziewanie w moim życiu pojawiła się kolejna dobra Dusza, Alicja. Tej znajomości nie mogłam przewidzieć, ale zdecydowanie była brakującym ogniwem. Pozwoliła mi pogłębić to, co wykiełkowało już w Indiach. Utrwaliła moje przekonanie, że joga naprawdę odmienia, nie tylko ciało fizyczne, ale przede wszystkim to, co wewnątrz człowieka. A do tego udowodniła mi, że przyciągamy takie osoby, które mamy przyciągnąć i nie da się tego w żaden sposób przyśpieszyć czy opóźnić – musi nadejść odpowiednia chwila. Tu nie ma przypadków. Na pewne relacje trzeba być po prostu gotowym.

Dolce far niente

Nadszedł czas na wyjazd do Włoch w maju. Tam kolejny rozwój zdarzeń. Tym razem tych prywatnych, co pozostawię dla siebie. Mnóstwo czasu na przemyślenia, odpoczynek, spacery i dużo smacznego jedzenia. Do tego zebranie sił na finisz roku szkolnego.

Koniec roku, początek czegoś nowego

Koniec roku szkolnego był dla mnie bardzo trudnym przeżyciem. Sporo niełatwych sytuacji, przykrych wiadomości i ważnych decyzji. Nie dość, że walka samej siebie z kryzysem i wypaleniem, to jeszcze świadomość pożegnania swoich pierwszych wychowanków. Niesamowicie emocjonalna końcówka, słowa, gesty, pamiątki i wspomnienia, które zasilają i budują człowieka na lata.

Nierzeczywiste marzenia

W końcu lipiec i upragniony urlop. Nawet w najśmielszych snach nie przypuszczałam, że w ogóle polecę do Indonezji. Nie sądziłam, że zdarzy się to tak szybko. Nie docierało do mnie, że dopiero co były Indie. Czułam jednak ogromną potrzebę tej podróży. Była niejako kontynuacją tego, co zaszło w Indiach. To podczas niej po raz pierwszy przekonałam się na własnej skórze, że szczera intencja prosto z serca spełnia się, tylko trzeba na nią cierpliwie poczekać. W pewnym sensie był to trudniejszy wyjazd, więcej zmiennych, ale niesamowicie oczyszczający i wdzięczność za to, że znów towarzyszyła mi Iwona. Nie wiem czy bez niej dałabym rady, a z pewnością nie doświadczyłabym tego wszystkiego, co mi się przytrafiło.

Egzamin z życia

Koniec sierpnia to egzamin w pracy. Znów ogromny czas buntu i poczucia beznadziei, że system wciąż jest jaki jest i nie mam na to żadnego wpływu. Jednak był to też czas ogromnego, osobistego sukcesu i udowodnienia sobie, że praca, którą włożyłam w swój rozwój i burzenie tego, co mi nie służy, sprawiły, że egzamin na poziomie mentalnym był dla mnie czymś spokojnym. Tu również zobaczyłam, czym są szczere i prawdziwe relacje międzyludzkie.

„Nie wiem”

Patrząc wstecz nie mam dziś do siebie pretensji, że w dniu kolejnych urodzin jestem na rozstaju dróg i najzwyczajniej w świecie nie wiem co dalej. Za mną wiele zamkniętych drzwi, zdobytych szczytów i zburzonych fundamentów. Przede mną jedna wielka niewiadoma. Nie wiem co dalej. Pozwalam sobie na tę niewiedzę. Wiem, że jest ona chwilowa. Ma prawo pojawić się po tak intensywnym roku.

Tak sobie myślę, że coś takiego nie przydarza się każdemu, a jeśli nawet, to raczej nie w tak krótkim czasie. Jestem ogromną szczęściarą, choć z drugiej strony wiem ile wysiłku włożyłam w to, by ten rok tak właśnie wyglądał. Ile zmian musiało zajść we mnie samej, by móc realizować dziecięce marzenia i sięgać wciąż po więcej. To nigdy nie jest łatwe. Tym bardziej jak ma się w sobie sporo krzywdzących przekonań albo takich, które wcale do nas nie należą. Udowodniłam sobie wiele, zbudowałam mnóstwo pięknych relacji, przede wszystkim też z samą sobą i nie ustaję na poszukiwaniach dalszych celów, dróg i tematów do zgłębienia.

Akceptując siebie, wygrywasz wszystko

Choć kompletnie nie czuję się jak na swój wiek (w sercu wciąż jestem nastolatką), to nie wróciłabym się do przeszłości. Dobrze mi z tym moim bagażem doświadczeń. Może w metryce pojawiła się już kolejna cyferka po zeszłorocznej trzydziestce, ale mnie to jakoś zupełnie nie rusza. To, co natomiast mnie wzrusza najbardziej to fakt jak bardzo siebie akceptuję, swoje ciało, charakter, przeżycia i emocje, a ponadto to jak bardzo się zmieniłam i znalazłam w końcu na swojej własnej ścieżce przez nikogo jeszcze nie wydeptanej.   

Udostępnij:

  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook

Kreatywność – przypływy i odpływy

Posted on 2023-08-282023-08-28

Kreatywność – przypływy i odpływy

Z kreatywnością jest u mnie trochę jak z przypływami i odpływami. W jednej chwili mam tysiące, jak nie miliony pomysłów na minutę i można się w nich łatwo utopić. Mija moment i wszystko odpływa, nie ma nic oprócz narastającej frustracji.

W euforii przypływu kreatywności

Podczas przypływu kreatywności mam wrażenie, że mogłabym wszystko i chciałabym wszystko. Jestem w stanie podjąć mnóstwo działań, kursów, pisać, wymyślać, brać się za projekty i zapełnić do maksimum swój grafik. Umysł pracuje na najwyższych obrotach i ciągle chce tworzyć, wymyślać, narzucać szybkie tempo. Rzadko kiedy dociera do niego, że nie da się wszystkiego na raz i nastąpi moment, w którym rzeczywistość nas przerośnie. To wtedy inspiruje mnie niemal każdy człowiek i każda napotkana rzecz. Jest to bardzo błogi czas, ale jednocześnie muszę zachować czujność, żeby nie przedobrzyć.

A kiedy ODPŁYWA KREATYWNOŚĆ…

Wraz z pojawiającym się odpływem kreatywności wszystko się wycisza. Umysł jest nasiąknięty pomysłami, ale nie ma fal, które by go rozruszały. To moment wyciszenia i odpoczynku. Czas autorefleksji i sprawdzenia czy to wszystko, co sobie narzuciłam ma sens i jest mi potrzebne. Chwila weryfikacji czy dało się to wszystko okiełznać i ułożyć tak swoje życie, by na oddech starczyło miejsca. Tak jest teraz podczas moich odpływów kreatywności. Wcześniej tak nie było.

Pojednanie z cyklem kreatywności

Dawniej każdą chwilę, gdy nie miałam pomysłów brałam bardzo do siebie. Obwiniałam się wręcz za to, że nie mogę nic wymyślić. Zastanawiałam się co ze mną nie tak. Ba, lubiłam wtedy oglądać życie ludzie, którzy mieli swój przypływ i katować się tym. Oni tyle tworzą i wymyślają, a ja co? Jakie to było okropnie niezdrowe i niesprawiedliwe! Nie było we mnie ani odrobiny zrozumienia, że może po prostu za dużo, za intensywnie, za szybko.

W końcu powiedziałam temu dość. Wymagało to czasu i obserwacji. Zauważenia, że z kreatywnością jest też trochę tak jak z fazami księżyca. To pewien cykl. Masz mnóstwo pomysłów i sama rwiesz się do pracy – to pełnia Twoich możliwości. Wtedy to wykorzystuj! W moim przypadku z głową, żeby nie zaplanować za dużo na czas, gdy pojawi się nów. To czas na odpoczynek, przemyślenia, zasianie nowych pomysłów lub nie. Czasami wystarczy tylko odciąć się od tworzenia na jakiś czas. To samo wróci w odpowiednim momencie. Nie można tego wymuszać czy przyśpieszać. To znaczy pewnie są ludzie (sama też do nich należałam), którzy to robią i frustrują się, gdy przychodzi odpływ. Tworzą wtedy byle co albo oskarżają siebie za lenistwo, brak pomysłów i blokady.

Indywidualne podejście do kreatywności

Oczywiście można wpływać na kreatywność, otaczając się różnorodnymi rzeczami, czerpiąc inspiracje od innych, czytając czy ucząc się. Najważniejsze w tym wszystkim to poznać siebie. Sprawdzić jak to funkcjonuje u nas. To, że u mnie pojawiają się cykle może niekoniecznie oznacza, że tak będzie u każdego. Trzeba być jednak wobec siebie wyrozumiałym i bacznie obserwować, co wpływa korzystnie a co niekorzystnie na naszą twórczość. U mnie w tym wypadku wiąże się to z odpoczynkiem. Gdy dojdę już do muru, którego szczytu nawet nie jestem w stanie ujrzeć, bo urósł tak wielki od tych wszystkich pomysłów, siadam pod nim i odpoczywam. Ile? Tyle ile czuję. Nie potrzebuję tego określać czasowo. Jak pojawi się kolejny przypływ, to zobaczę, że mur zostaje podmywany i cegiełka po cegiełce ucieka.  

Daj sobie wolność w byciu twórczym i nie naciskaj na to!
Jeśli trzeba, zrób przerwę i podelektuj się stanem nic nie robienia, bo wkrótce przyjdzie do Ciebie coś naprawdę wielkiego…

Udostępnij:

  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook

Wdzięczność

Posted on 2023-08-112023-08-11

Magiczna moc wdzięczności

Wdzięczność obecnie zyskała dość dużą sławę. Z naukowego punktu widzenia ma ona swoje zalety, o czym wspomnę na końcu tego wpisu. Ajurweda nie mówi wprost o czymś takim jak wdzięczność, aczkolwiek są pewne obszary, w których można ją znaleźć.

Nie ukrywam, że jakieś pięć lat temu, podchodziłam do tego tematu bardzo sceptycznie. Nie bardzo wierzyłam w to, że coś może się zmienić po praktykowaniu wdzięczności. Pomijam fakt, że byłam wtedy w takim stanie, że chyba nie wierzyłam już w żaden sposób, który mógłby zmienić moje nastawienie do życia. Wydawało mi się, że to jakaś tylko kolejna moda.

DLACZEGO TAK TRUDNO?

Niestety w naszej kulturze uczenie młodych ludzi wdzięczności rozpoczyna się od właściwie zrażenia ich do tej postawy. Wymuszamy na dzieciach dziękowanie za wszystko, nie wyjaśniając tak naprawdę, że to i dla nich ma znaczenie. To pierwszy błąd. Kolejnym jest fakt, że sami tego nie stosujemy na co dzień, a młody człowiek uczy się sporo przez obserwację. Po co ma więc dziękować, jeśli mama czy tata tego nigdy nie robią? Nie będę się już zagłębiać w roszczeniowość, która stała się zarazą naszych czasów. To temat na zupełnie inny wpis. Natomiast przy niej nie ma miejsca na wdzięczność.

NOC DUSZY

Czasami człowiek znajduje się w takim punkcie, z którego wydaje się nie być wyjścia. Swoje przeżycie nazwałam nocą duszy. Wydaje się wtedy, że cały świat rozsypał się na małe kawałeczki i nic nie ma już sensu. Może rozwinę kiedyś ten temat. Natomiast dla mnie był to moment, gdy z braku sił i pomysłów, zaczęłam szukać przeróżnych sposobów na dźwignięcie się i odnalezienie po omacku jakichkolwiek drzwi. Jedną taką rzeczą była joga, o czym już pisałam (zobacz). Natomiast drugą była praktyka wdzięczności.

MAGICZNY ZESZYT

Na czym ona polegała? Założyłam sobie zeszyt, jeden z tych, które zostawiłam w ramach tzw. „przydasiów”. Wypisywałam w nim pod koniec każdego dnia dziesięć rzeczy, za które jestem wdzięczna. Oprócz tego pojawiały się też inne rzeczy. Zwykle zapełniałam całą stronę w zeszycie. Prowadziłam go ponad rok i szczerze? Patrząc wstecz, naprawdę jestem wdzięczna za tę konsekwencję, bo przeżyłam właściwie najtrudniejszy etap, doceniając to, co mam. Przestałam skupiać się na tym czego mi brakuje i co straciłam.

GDY WSZYSTKO WEJDZIE JUŻ W KREW…

Oczywiście po jakimś czasie od tego odeszłam, ale w moim życiu częściej pojawiały się momenty zatrzymania. Wtedy mój umysł mi podpowiadał: „Zobacz, miałaś taki dobry posiłek. Bądź za to wdzięczna” albo „Piękny dziś dzień. Doceń to. Wczoraj było brzydko, a dziś świeci słońce.” To już się w głowie utrwaliło. Odczuwam ogromną wdzięczność za to, co mnie spotyka, za rzeczy, które mi pomagają lub ułatwiają życie, za ludzi, za pogodę, za ciało, które mam i tyle mi daje. Jestem w stanie w każdym momencie coś wymyślić. A na początku ciężko było chociaż o jedną rzecz. A jak już się pojawiła, to mózg chciał odtwarzać ją w nieskończoność.

SERCE ZALANE WDZIĘCZNOŚCIĄ

Myślałam, że już więcej z tej wdzięczności wycisnąć się nie da. Byłam w błędzie. Zaczęłam także głośno doceniać to, co jest i się przydarza. W moim życiu pojawiło się więcej słów, takich jak „dziękuję”, „jestem wdzięczna”, tak po prostu, z potrzeby serca. Zaczęłam też raz na jakiś czas pisać tzw. listy wdzięczności do osób, którym byłam szczególnie za coś wdzięczna albo tak po prostu, za to, że są. Podczas podróży do Indii przekonałam się, że wdzięczność pomaga mi wzmocnić wszystkie zmysły i doznania. Każdego dnia, ale to naprawdę każdego, siadałam nad zeszytem gdzie zapisywałam, co się wydarzyło. Nie skłamię, gdy powiem, że w każdym moim zapisku pojawił się ogrom rzeczy, ludzi czy sytuacji, za które byłam wdzięczna. Tym razem ta wdzięczność wywoływała we mnie łzy wzruszenia. Wydawało mi się, że już więcej przyjąć nie mogę, ale serce jest ogromne i z każdą porcją sobie radziło.

STUDNIA BEZ DNA

To stała się już część mnie i mojego oprogramowania. Wolę okazywać wdzięczność za to, co mam i mi się przytrafia niż z niepokojem patrzeć na to, co było lub może się wydarzyć. Oczywiście, że zdarzają się jeszcze kryzysy, ale to jest moja kotwica, do której wracam za każdym razem. Przypominam sobie, że w życiu mamy tak ogromne spektrum rzeczy, osób, miejsc czy sytuacji, za które możemy być wdzięczni, że prawdopodobnie nigdy tej studni nie opróżnimy do samego dna.

DAJ SIĘ PRZEKONAĆ

Spróbuj już dziś, nawet w tym momencie, wziąć kartkę czy telefon i wypisać chociaż trzy rzeczy/osoby/sytuacje, za które odczuwasz wdzięczność. Powtarzaj to dotąd, aż stanie się to Twoim nawykiem. A jeśli moja historia Cię nie przekonuje, to zerknij jeszcze na korzyści z punktu widzenia nauki (czyż nie o tym właśnie pisałam?):

  • Korzyści dla zdrowia psychicznego: niższy poziom depresji, lęku i stresu.
  • Poprawa relacji: budowanie silniejszych więzi i wzajemnego zaufania.
  • Zwiększenie pozytywnej perspektywy: uwaga zwrócona na pozytywne aspekty życia, nawet w trudnych momentach.
  • Fizjologiczne efekty: wpływ na poziom kortyzolu (hormonu stresu) oraz układu odpornościowego.
  • Zwiększona empatia: skłonność do zauważania potrzeb innych i oferowania wsparcia.
  • Poprawa zadowolenia z życia: wyższy poziom ogólnego zadowolenia z życia.
  • Wpływ na zachowania altruistyczne: motywacja do działań altruistycznych i chęci dzielenia się dobrem z innymi.
  • Trening umysłu: pomaga bardziej skupić się na pozytywnych aspektach otaczającej nas rzeczywistości.

A teraz pomogę Ci, możesz zacząć ze mną.

Jestem dziś wdzięczna za…
słońce,
kreatywność,
zupę jarzynową,
uśmiech moich domowników,
zapach ciasta jogurtowego z owocami,
umyte włosy,
urlop,
ważne osoby w moim życiu,
internet,
pachnące pranie.

Udostępnij:

  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook

SUKCES A PUŁAPKA PERFEKCJONIZMU

Posted on 2023-08-06

Czy sukces zawsze musi być wielki?

wyjście z pułapki perfekcjonizmU

Sukces kojarzy się w naszej kulturze z czymś naprawdę wielkim. Zostajesz milionerem, szefem ogromnej korporacji lub jeździsz po całym świecie i na tym jeszcze zarabiasz. Czasem może to być ogromna rodzina, najwyższa średnia w szkole, stypendium uczelni albo nagroda Nobla. Zaprogramowano nam w głowach, że tylko wtedy jesteśmy kimś i mamy prawdziwe osiągnięcia. Ale czy to jedyny sposób na definiowanie sukcesu? Czy istnieje coś pomiędzy wielkim triumfem a totalną porażką? Czy możliwe jest docenienie drobnych sukcesów, które wprowadzają nas w zgodę ze sobą?

Pułapka perfekcjonizmu i syndrom oszusta

Od najmłodszych lat wpajano nam, że aby być kimś, trzeba osiągnąć coś wielkiego. Ba, nasz system edukacji dalej wytwarza w nas przekonanie, że tylko będąc najlepszym, osiągniesz sukces. Nie ma nic pomiędzy. Żyjemy właściwie robiąc coś, co nie jest nasze i tak naprawdę nie jest sukcesem w naszym mniemaniu. To podejście niesie za sobą ryzyko wykształcenia niezdrowego perfekcjonizmu lub syndromu oszusta. Dla niektórych to pierwszy krok w kierunku depresji i problemów psychicznych. Gdy sami narzucamy sobie presję bycia doskonałym, zaczynamy tracić kontakt z tym, kim naprawdę jesteśmy.

Od perfekcjonizmu do akceptacji – droga do nowego Ja

Oczywiście, że nie byłam wyjątkiem w tej kwestii. Zawsze chciałam być najlepsza we wszystkim i niestety z tego powodu z bardzo wielu rzeczy rezygnowałam. Nie patrzyłam na swój realny postęp. Interesowało mnie tylko, że nie jestem tak dobra jak koleżanka X czy Y. Apetyt rośnie w miarę jedzenia i potem trzeba porównywać się już z samymi geniuszami w danej dziedzinie. Nieważne, że z dnia na dzień byłam lepsza w jakimś fachu. Ktoś zawsze był wyżej i dalej. To miałabym nazwać sukcesem?

W końcu doszłam do ściany. Tak się już dłużej nie dało. Ten niezdrowy perfekcjonizm zjadał mnie od środka. Nie da się wiecznie być we wszystkim na 100%. Pomalutku uczyłam się nowej metody, by poradzić sobie z tym wszystkim. Wydawałoby się, że to bajecznie proste, usiąść z notatnikiem w ręku i wypisać trzy sukcesy z kończącego się dnia. Ale co ja mam niby wypisać jak żadnego sukcesu nie osiągnęłam w moim mniemaniu?!

Kiedy małe rzeczy stają się wielkimi sukcesami

To tutaj pojawiły się największe schody. Zamienić myślenie, że z tych ogromnych spektakularnych rzeczy ważniejsze są te najmniejsze nawet czynności wykonane w ciągu dnia. Z początku jedyne co zauważałam, to jakieś drobne sukcesy w pracy. Pomogłam uczniowi zrozumieć coś, czego długo nie mógł załapać. Ktoś mnie pochwalił za moją pracę. Napisałam wniosek do projektu unijnego. Oddałam wszystkie dokumenty w terminie.

Ciężko było każdego dnia przed zaśnięciem wymyślić aż trzy rzeczy. Nie sądziłam, że zwykłe ćwiczenie zamieni się w prawdziwą katorgę. Ale to nie wszystko. Nadszedł czas urlopu wakacyjnego. To się wydawało już nie do przejścia. Co ja będę pisać? Ugotowałam obiad? Wyszłam z psem na spacer? Odkurzyłam dywan? Zapłaciłam rachunek? Jak okrutnie się to ze mną gryzło, ale zapisywałam te wszystkie błahostki. Z początku zupełnie z brakiem przekonania. Do czasu aż zdarzył się naprawdę trudny mentalnie dzień, w którym ciężko było mi zrobić cokolwiek. Wydawało się wtedy, że w ogóle przebranie się z piżamy, umycie zębów i zjedzenie czegokolwiek będzie prawdziwym sukcesem. I było. Po całym dniu spisałam właśnie te trzy rzeczy.    

Nowe oprogramowanie = nowe myślenie

Tak w mojej głowie bardzo powoli zaczęło się instalowanie nowego oprogramowania. Podobnie jak zainstalowanie nowego oprogramowania na komputerze, zmiana myślenia wymaga czasu i cierpliwości. Zaczęłam doceniać to, co robię i obniżyłam troszeczkę poprzeczkę. Udało się niezdrowy perfekcjonizm nieco okiełznać i zrobić miejsce na ten dobry. Przestałam oczekiwać od siebie, że muszę być we wszystkim najlepsza. Wystarczy stać się wystarczająco dobrą. Zrozumiałam, że jak zaczynam coś robić od zera, to nie stanę się z dnia na dzień specjalistką. Zamiast tego postanowiłam bawić się tym i cieszyć drogą, a nie celem. Tak było też w przypadku mojej przygody z jogą, o czym pisałam już we wcześniejszych wpisach.

Joga – początek nowej drogi
Joga – od bycia fancy do świadomej praktyki

Sukces to bycie sobą – czyli wyjście z cienia innych

Dziś największym sukcesem dla mnie jest działać w zgodzie ze sobą. Nie zmuszać się i nie ulegać presji otoczenia. Każdego dnia, gdy nie daję się starym schematom, osiągam niebywały sukces. To wciąż ogrom pracy i przede wszystkim cierpliwości, ale widzę zmiany. Przede wszystkim cieszy mnie to, że żyję sobie tak jak czuję (nawet jeśli nie jest to idealne, perfekcyjne życie), a nie kopiuje innych, myśląc głupio, że tak należy i trzeba. To, co inni nazywają sukcesem, dla mnie wcale nie musi nim być.

Sukces nie jest tylko wielkim spektaklem

Oczywiście, wielkie osiągnięcia są godne podziwu, ale nie zapominajmy, że sukces może przybierać różne formy. Szczęśliwe i satysfakcjonujące życie może być budowane na małych, codziennych osiągnięciach. Zamiast wiernie podążać za standardami narzuconymi przez innych, warto skupić się na własnych wartościach i zaczynać cieszyć się drobnymi krokami w stronę lepszego ja.

Czy dla Ciebie sukces to wielkie osiągnięcia czy też doceniasz codzienne małe zwycięstwa?

Jak radzisz sobie z pułapką perfekcjonizmu?

Udostępnij:

  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook

ZAGŁĘBIANIE SIĘ W NATURZE

Posted on 2023-08-042023-08-04

🌿 ZAGŁĘBIANIE SIĘ W NATURZE 🌿

Istnieje mnóstwo badań naukowych na to, że zagłębianie się w naturze ma korzyści na psychiczne i fizyczne zdrowie człowieka. Starożytna nauka o zdrowiu i życiu w dobrostanie, jaką jest ajurweda, już dawno podkreślała te korzyści. Trochę o tych dwóch stanowiskach wspomnę pod koniec tego wpisu, a najpierw przyjrzę się temu z mojej perspektywy.

zagłębianie się w naturze

DZIECIŃSTWO 🌿🍃

Jako dziecko spędzałam ogromne ilości czasu u dziadków, co oznaczało bieganie po polach, lasach, łąkach czy ogrodzie. Praktycznie nierealnym było ściągnąć mnie i mojego kuzyna do domu. Jestem wdzięczna za ten czas i za dzieciństwo bez smartfonów. Kreatywność zbierała wtedy chyba największe plony. Ze zwykłego patyka czy liścia można było stworzyć narzędzie przydatne do zabawy jak pędzle, broń czy pieniądze.

zagłębianie się w naturze

PANDEMIA 💔😔

Przechodziłam różne etapy w życiu, gdzie przebywanie w naturze było raz większe, a raz mniejsze. Ciągle jednak było. Nie przepadałam za wyprawami w góry, ale uwielbiałam przebywać nad wodą, zwłaszcza nad morzem.

W końcu nastał czas pandemii, gdy właściwie nie wolno było wychodzić z domu. A nawet jak zezwolono, to mój umysł nie był do tego chętny. Wtedy też przeżywałam najgorszy moment w życiu. Nawarstwienie się tych dwóch czynników sprawiło, że mój stan psychiczny nie należał do najlepszych. Zamknięcie przyczyniło się do wielu problemów mentalnych ludzi. Nie byłam wyjątkiem.

zagłębianie się w naturze

PRZEŁOM 📸🌸

W końcu nastąpił przełom. Bardziej zainteresowałam się tym, co dzieje się w mojej głowie i jak wiele rzeczy należy uporządkować. Zauważyłam, że wychodząc na spacer, momentalnie odrywam się od tego, co absorbowało moją uwagę i zaczynam się rozglądać. Wypatruję kwiatów, ptaków, obserwuję wijące się pod wpływem wiatru liście. Przekonuję się, że można pójść dalej od zgiełku. Wkroczyć poza teren domów, ulic i cywilizacji. Zagłębianie się w naturze i zanurzanie się wyłącznie w dźwiękach z niej płynących. Z początku pomagało mi robienie zdjęć. Coś, co przyciągnęło moją uwagę od razu lądowało w galerii telefonu. Obecnie często wychodzę na spacer bez telefonu. Ten czas jest dla mnie bardziej jakościowy

zagłębianie się w naturze

ZASKOCZENIE 🧘‍♀️🌊

Największym jednak zaskoczeniem było dla mnie to, że umysł się wyciszał. Nie potrzebowałam mieć słuchawek z muzyką czy podcastem. Towarzysz również nie musiał pojawiać się koło mnie, by mnie zagadywać. Polubiłam się z ciszą, samotnością i spokojem w głowie. Z czasem do moich ulubieńców doszła też wdzięczność za każde najmniejsze źdźbło trawy i zachwyt nad szumem wody. Obcowanie z naturą było dla mnie swoistym zagłębianiem się w siebie, w swoją duszę, w swoje pragnienia, marzenia i pomysły. To właśnie podczas spacerów zdarzało mi się układać w głowie kolejne teksty. Podczas jazdy pociągiem przez ogromne pola i łąki tworzyłam wiersze. Wsłuchując się w szum fal, odkrywałam jak niewiele trzeba do bycia tak zwyczajnie radosnym.

BYCIE W PRZYRODZIE PODCZAS PODRÓŻY 🏞️✈️

Nawet wśród moich małych i wielkich podróży najbardziej doceniam czas, gdy mogłam ukoić swoją duszę w ciszy. Będąc w Indiach odwiedziłam niewielką wioskę ze świętym jeziorem i brałam tam udział religijnych rytuałach. We Włoszech mogłam iść brzegiem morza i przyglądać się mnogości muszelek i kamyków. W Budapeszcie płynęłam statkiem po rzece. W Indonezji obserwowałam wschód słońca na tle wulkanów i chłonęłam widoki hinduskich świątyń wkomponowanych w przyrodę.

zagłębianie się w naturze

NAUKA O PRZEBYWANIU W NATURZE 🌳🌼

  • obcowanie z przyrodą zmniejsza poziom kortyzolu (hormon stresu), co przyczynia się do odprężenia i uspokojenia,
  • spacerowanie po parku czy lesie może zwiększyć produkcję endorfin i serotoniny, co pomaga zwiększyć pozytywne emocje,
  • kontakt z naturą wspomaga zdolności poznawcze, umożliwiając efektywniejsze myślenie i lepsze rozwiązywanie problemów,
  • dostęp do świeżego powietrza i mikroorganizmów obecnych w naturze może poprawić funkcjonowanie układu odpornościowego,
  • spędzanie czasu na świeżym powietrzu może pomóc w łagodzeniu objawów depresji i lęku.

AJURWEDA O KONTAKCIE Z NATURĄ 🌞🌿

  • spędzanie czasu na łonie natury pomaga zredukować nadmiar dosz. Redukuje napięcia związane z niepokojem i nerwowością (vata). Wycisza umysł szargany z wściekłością i frustracją (pitta). Pomaga walczyć z ociężałością i apatią (kapha),
  • oddychanie świeżym powietrzem jest ważne dla zdrowia i ogólnego dobrego samopoczucia,
  • pobyt na słońcu pomaga w syntezie witaminy D, która jest istotna dla zdrowych kości, układu immunologicznego i ogólnego samopoczucia,
  • terapia leśna, która polega na wdychaniu korzystnych substancji występujących w powietrzu leśnym.

Znajdź czas na zagłębianie się w naturze, a odkryjesz,

jak wiele korzyści może przynieść Twojemu ciału i umysłowi!

Udostępnij:

  • Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
Older PostsNewer Posts

WIERSZE

Copyright © 2025 Paulina Merz. All rights reserved.