Skip to content
SEN
Odchodząc…
pozostawiasz mnie na kruchej tafli sennego jeziora ,
Twoje skrzydła już mnie w górę nie wznoszą,
jedynie zimna woda Twój mrok przede mną chowa.
Odchodząc…
chciałabym czuć Twe silne, męskie ramiona,
a zamiast nich ogarnia mnie nicość,
Ja już nie czuję się spełniona.
Przychodząc…
me ciało cichuteńko kona,
bo wie, że chmury złudzeń znów przypłyną,
A ja znów będę Ciebie spragniona.
Odchodząc…
zostawiasz mi ciemność…
Budzę się…
przede mną kolejny dzień…
I pytam się…
– gdzie jesteś?