Wild Hunt Live – Percival
Muzyka słowiańska to skrawek mojej duszy… Niezwykle bliskie mi dźwięki. Do tego zespół Percival, który potrafi zahipnotyzować grą i śpiewem. Grupa aktorów z Teatru Avatar, którzy wcielają się w legendarne postaci ze świata Sapkowskiego. Wielki ekran, gdzie na nowo można przeżyć wszystkie przygody Geralta z Rivii.
WILD HUNT LIVE – PERCIVAL
SKĄD POMYSŁ NA TAKI KONCERT?
Muzykę do gry Wiedźmin 3: Dziki Gon poznałam nie tylko dzięki samej grze. To przede wszystkim Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie przyczynił się do tego, że uwielbiam słuchać kompozycji współtworzonych przez Marcina Przybyłowicza, Mikołaja Stroińskiego i zespół Percival. Za każdym razem doznaję jednak innych emocji. Wrażenia są różnorodne, a sama muzyka chyba nie potrafi mi się znudzić. Tak było i tym razem. Tak naprawdę po raz pierwszy usłyszałam wiedźmińską muzykę bez ogromnej orkiestry symfonicznej. Przyznam zupełnie szczerze – było warto!
WYSTARCZAJĄCA ILOŚĆ DŹWIĘKÓW?
Muszę przyznać, że z początku trochę się bałam, że zabraknie mi dźwięków w tych utworach. Myślałam, że brak orkiestry, a w szczególności dużej ilości smyczków utrudni sprawę, ale tak się nie stało. Zespół Percival świetnie wypełniał takty muzyką wydobywaną z dawnych instrumentów. Poza tym, cały czas była słyszalna wiolonczela (Dorota Staburzyńska), lira (Katarzyna Bromirska) oraz lutnia (Mikołaj Rybacki). Dzięki temu wszystko bardziej oddawało słowiański klimat. Od zespołu biła tak silna, pozytywna energia, że momentami ciężko było usiedzieć w miejscu. Działo się tak zwłaszcza przy utworach jak „A Story You Won’t Believe” czy „Cloak and Dagger”.
ACH… CO TO BYŁY ZA GŁOSY!
Moją uwagę z pewnością przykuły wokale. Tutaj naprawdę ogromne brawa dla Katarzyny Bromirskiej i Ewa Pitura. Kasia Bromirska pokazała, że potrafi śpiewać nie tylko zachrypniętym, białym głosem tak dla niej charakterystycznym. Piękny, liryczny wokal nie jest jej obcy. Zaśpiewana przez nią piosenka „Oczy Wiedźmina” zrobiła na mnie niemałe wrażenie. Już sama kompozycja jest czymś pięknym, a wzbogacona głosem Kasi przenosi w naprawdę inny świat. Ciężko pogodzić się z tym, że ta spokojna ballada opowiada o zabijaniu potworów. Mam świadomość, że niektórzy wolą Kasię w tej bardziej drapieżnej wersji. Natomiast ja cenię sobie różnorodność, a jej w głosie Kasi można sporo odnaleźć.
Jednak większym zaskoczeniem była dla mnie Ewa Pitura, którą do tej pory kojarzyłam jedynie z drugiego głosu, który dopełniał wokal Kasi. Zaskoczyła mnie mocno w utworze „Ladies of the Woods” gdzie nagle piękny, kobiecy głos potrafiła zamieniać w growl i odgłosy rodem z piekieł.
DUET NIE DO ZASTĄPIENIA
Każdy utwór z duetem pań był piękny i magiczny, niezależnie od tego, czy był to tylko wokalizowany „Jomsborg”, czy słowiańska pieśń „Naranca”. Raz wyczuwalny był mocno etniczny klimat, ukraszony białym głosem jak na przykład w „Steel for Humans”. Za chwilę przenosiliśmy się w melancholijny nastrój zadumy przy „Wilczej Zamieci”. Podczas tego utworu ciężko było mi nie uronić łzy. Zresztą ten utwór – znany z gry bardziej jako „Ballada Priscilli” – jest uważany za bardzo poruszający nawet w samej grze. Naprawdę są takie utwory, w których nie umiem wyobrazić sobie głosu Kasi Bromirskiej bez towarzyszącego jej drugiego głosu. Doskonałym przykładem tej korelacji jest „Dziewczyna Swarożyca”.
TYLKO POZYTYWNA ENERGIA
Wracając jeszcze do energii zespołu, uwielbiam obserwować Mikołaja Rybackiego, który autentycznie żyje graną przez nich muzyką. Widok tak wypełnionego pasją człowieka jest prawdziwym balsamem dla duszy. Zwłaszcza w dzisiejszym świecie pełnym sztucznych masek i przypadkowych uśmiechów. Jego radość z muzykowania jest tak prawdziwa, że ciężko nie współdzielić tej radości razem z nim. Nie jest on jednak jedynym członkiem zespołu Percival, który tak szczerze cieszy się muzykowaniem. Właściwie na kogo by się nie spojrzało to widać ogromną radość i skupienie na tym, co robią. Żadna z tych osób nie wchodzi ponura na scenę i nie stoi jak przysłowiowy słup soli. Każdy z nich żyje mocno tworzoną przez siebie muzyką.
CZY WARTO?
Każdy fan zespołu Percival czy gry Wiedźmin 3: Dziki Gon powie, że tak. Wild Hunt Live jest niesamowitym widowiskiem pełnym barwnych dźwięków. Zespół Percival tworzy tak realny, słowiański klimat, że warto poświęcić swój czas i pieniądze, nawet jeśli nie jest się fanem gry czy zespołu. Do tego robiące wrażenie wizualizacje z gry i aktorzy Teatru Avatar, którzy urozmaicali cały koncert swoim tańcem. Ich prawdziwe emocje oraz ogromny talent sprawiły, że przyjemnie oglądało się ich w akcji. Do tego nieziemska charakteryzacja, która przechodziła moje najśmielsze wyobrażenia o bestiach z Wiedźmina. Na scenie dzieje się na tyle dużo, że nie ma czasu na nudę. Pod względem muzycznym też nie ma tu miejsca na monotonię. Raz usłyszymy demoniczne utwory, później klimat przemieni się w spokojne ballady, by za chwilę znów przyśpieszyć i bawić widza wesołymi dźwiękami, rozpustą widniejącą na ekranie i scenie.