Dziennikarka nietuzinkowa… Jeden z bardziej wartościowych ludzi w wielkim świecie szołbizu… Kobieta, która nie boi się mówić i mówi. Specjalistka, która wypowiada się tylko w znanych dla siebie dziedzinach… Inspiracja dla młodych pokoleń dziennikarzy… Nadzieja na to, że polskie media całkowicie nie zgłupieją…
Choć nie miałam możliwości poznać Karoliny Korwin Piotrowskiej wierzę, że to co mówi i robi wychodzi prosto z jej serca. Życzę sobie, abym w końcu mogła ją kiedyś spotkać na kolejnej premierze jej książki. Z pewnością imponuje mi pod paroma względami, ale zacznę od początku.
KRÓTKA HISTORIA (NIE)POZNANIA
Po raz pierwszy dowiedziałam się o niej, gdy miała gościć w swoim programie Magiel Towarzyski Justynę Steczkowską. Do dziś pamiętam ten wywiad. Inny niż te wszystkie słodkie i cukierkowe pseudo-wywiady z kolorowych magazynów, gdzie nie mówi się o prawdziwym talencie artysty, ale o tym co zjadł na śniadanie i co kupił w markowym sklepie. Zadawała mądre pytania i potrafiła uzyskać na nie odpowiedź. Od razu przykuła moją uwagę i szybko po obejrzeniu tego odcinka wyruszyłam na przekopywanie internetu, by dowiedzieć się o niej jak najwięcej.
Fakt, nie odkryłam z kim sypia, co je na kolację i czyją bluzkę ma na zdjęciu czy podczas programu, ale dowiedziałam się, że bardzo kocha psy. Plus. Zaczęłam śledzić jej felietony i wpisy na facebooku, a później poprosiłam Św. Mikołaja o jej książkę – Ćwiartkę raz. Do dziś pamiętam jak się ze mnie śmiała rodzina, że będę to rok męczyć. Ku ich zdziwieniu, szybko przeczytałam i czułam niedosyt. Szybko zamówiłam wydaną wcześniej Bombę. Tak zamknęłam etap poszukiwań prywatnych informacji skupiając się na wiedzy, którą się z nami dzieli.
SZOŁBIZ JEST FEEEEE….
Już dziś mogę się przyznać, że to Karolina Korwin Piotrowska oduczyła mnie zaglądania na wszystkie pieski, buciki i inne tabloidy. Dotarło do mnie w końcu, że prawdy i tak się tam nie doszukam, a tracę tylko swój cenny czas. Poszukiwanie nietuzinkowych artystów, o których nie przeczytam w codziennej prasie i nie ujrzę często na ekranie, nabrało większego sensu. Nie idą za tym tak wielkie pieniądze jak za celebrytami z pierwszych stron, ale czy tu chodzi o moje pieniądze? Poniekąd też, bo to ja je bez sensu wydawałam na głupie pisma, z których i tak nie dowiadywałam się prawdy. Karolina Korwin Piotrowska odwróciła trochę moje myślenie. Dziś wolę zakupić płytę artysty czy obejrzeć film, by samej ocenić ich potencjał i dowiedzieć się czy trafią oni w mój gust. Tak odkrywam wiele wspaniałych ludzi, o których się nie mówi albo mówi się bardzo niewiele. Skupiam się na ich sztuce i pracy, a nie u kogo kupują buty czy ile skandali już wywołali.
WIEDZA PRZEDE WSZYSTKIM
Karolina Korwin Piotrowska prócz bycia moim szołbiznesowym guru, który uczy polskie społeczeństwo obchodzenia się z tym całym światkiem gwiazd, stała się dla mnie specjalistą w dziedzinie filmu. Być może nie jest najlepsza, ale robi to z pasją. To widać po jej recenzjach, po jej książce Krótka książka o miłości, a teraz również po programie DKF. Jednak ona na tym nie poprzestaje, wciąż szuka, tworzy i zdobywa wiedzę, czym wzbudza jeszcze większy szacunek.
Gdy po raz pierwszy wzięłam do rąk #Sławę – jej najnowszą książkę – jedną z pierwszych rzeczy, które zrobiłam, to zajrzałam na ostatnie strony gdzie znajdowała się bibliografia. To nie była książka napisana przez zadufaną w sobie celebrytkę, która pozjadała wszystkie rozumy, tylko przez fachowca, który nieustannie szuka, sprawdza i analizuje. Taka też jest najnowsza książka – pełna faktów i spojrzeń na różne znane osobistości. Nie mogę tu też zapomnieć o subiektywnej ocenie. Karolina Korwin Piotrowska często podkreśla, że to jej opinia i każdy może sobie sądzić, co chce. W tym jest mistrzynią, bo na każdy temat ma swoje spojrzenie i nie daje się manipulować nikomu ani niczemu. Przynajmniej takie wrażenie sprawia od lat. Mało tego, zmusza człowieka do myślenia i tworzenia własnych opinii, a nie do kopiowania innych.
DLACZEGO INSPIRUJE?
Cenię Karolinę Korwin Piotrowską za rzeczowość i ogromną wiedzę. Wiem, że jeśli się na czymś nie zna, to po prostu się nie wypowiada. Mało jest teraz takich ludzi. Ludzi, którzy potrafią się przyznać przed sobą i innymi, że czegoś nie wiedzą. Ona się nie boi – nikogo ani niczego. Stała się moją inspiracją nie tylko dlatego, że pozwoliła mi otworzyć oczy na pewne sprawy, w które czasami szłam ślepo za tłumem. Inspiruje mnie przede wszystkim pracowitością, uporem i nieustannym dążeniem do perfekcji, do zdobywania wiedzy i umiejętności. Dodatkowo zyskuje u mnie sporo poprzez swoją naturalność. Może to nie mój styl, może widziałabym ją inaczej, ale to nie moja sprawa. Grunt, że nie przejmuje się innymi i opinie złośliwych ma głęboko w dupie.
Pani Karolino, chapeau bas! Mam tylko jedno małe, ale… W #Sławie, w rozdziale „Ikona” zabrakło Pani nazwiska.