Indonezja – czy to jawa czy balijski sen?
Indonezja – jeden kraj składający się z ponad siedemnastu tysięcy wysp, z których nie zobaczyłam nawet dziesięciu. Klimat tropikalny, w którym naprzemiennie występuje pora sucha i deszczowa. Półkula południowa, co dotarło do mnie dopiero w momencie zobaczenia Krzyża Południa na rozgwieżdżonym niebie. Czynne wulkany, które ciągle dają o sobie znać.
Kolory wiary i duchowości – spotkanie z wielością wszystkiego
Przebywając na trzech zamieszkałych wyspach, mogłam zobaczyć jak wygląda prawdziwa mieszanka religijna, islam (Jawa), hinduizm (Bali) i chrześcijaństwo (Flores). Zobaczyłam rośliny i zwierzęta, które do tej pory kojarzyłam tylko z podręczników do przyrody, biologii czy geografii. Indonezja to przede wszystkim była moja kolejna podróż (zaraz po Indiach) gdzie zagłębiłam się w zakamarki siebie i swojej duszy.
Na przekór oczekiwaniom
Po wyprawie do Indii moje oczekiwania, co do podróżowania i przede wszystkim przeszukiwania zakamarków własnego „ja” bardzo wzrosły. W pierwszej chwili nawet za bardzo. O ile przed Indiami potrafiłam wyzbyć się tego wszystkiego, do Indonezji wyruszałam już niestety z kilkoma narzuconymi sobie przekonaniami. Na szczęście po przybyciu na miejsce i przyzwoitym odpoczynku w związku z całodobową wyprawą, mój umysł odpuścił. Do głosu doszło znowu serce.
Osobista transformacja
Samo zobaczenie świątyni buddyjskiej w Borobudur, a właściwie pozostałości po niej, wprawiło mnie w podróżniczy trans. Na nowo zaczęłam zachwycać się każdą chwilą i każdym miejscem. Moja głowa zaczęła naprawdę odpoczywać po intensywnym roku w pracy. Dopiero teraz czułam jak mi po prostu dobrze z tym spokojem i dystansem. Po pierwszym dniu czułam się jak małe dziecko, które cieszy się z prezentu. Tupałam z radości i nie mogłam napatrzeć się na swoje szczęście wymalowane na twarzy. To miała być kolejna transformująca podróż. I była.
Poza obszarem marzeń
Podróż do Indonezji to coś, czego chyba nie do końca byłam świadoma. Nawet będąc już na miejscu, zapisałam coś takiego:
„Szczerze? Taka wyprawa była chyba zawsze poza zasięgiem moich marzeń. Nie miałam nawet odwagi, żeby o tym pomyśleć. Jeszcze przed Indiami, gdyby ktoś zapytał, to byłabym zdziwiona, że w ogóle przyszło mu do głowy pytać. Tyle za dzieciaka słyszałam o Indonezji, Jawie, Bali, ale w życiu nie przyszło mi przez myśl tu być. A teraz? Zachwycam się tym miejscem.”
O moich zachwytach w trzech częściach
Moje wpisy o Indonezji podzielę na trzy części. Pierwszą z nich będzie Jawa, gdzie zachwycałam się głównie przyrodą, żywiołami i perełkami architektonicznymi. Tam moja głowa najbardziej odpoczęła. W drugiej części pojawi się Bali. Miejsce, które pokochałam, choć było największym moim wyzwaniem, o czym trochę opowiem. To tam najwięcej było o duchowości i czuciu z poziomu serca. Na koniec będzie o rejsie między wyspami, wyruszając z Flores. Będzie dużo przyrody, bycia ze sobą i zmaganiu się z umysłem, a także odkrywaniu jego zakamarków.
Podróże to odkrywanie siebie
Zapraszam Cię w podróż ze mną po niezwykle egzotycznym miejscu i odkrywaniu tego, co nie zawsze może ujrzeć światło dzienne. Podróże to dla mnie coś więcej niż tylko zwiedzanie, „zaliczanie” najważniejszych zabytków i podglądanie przyrody. To najlepszy sposób na zgłębianie tego, co w nas. Dowiadywanie się o sobie więcej niż jesteśmy w stanie na co dzień. Weryfikowanie tego kim jesteśmy, jacy jesteśmy, z kim chcemy lub nie chcemy być, co nam pasuje, a czego już więcej w swoim życiu nie chcemy. Podróżowanie jest też przede wszystkim o tym, by poznawać swoje mocne i słabe strony na neutralnym gruncie i nie oceniać się. W moim odczuciu to również idealne miejsce na sprawdzanie i testowanie krzywdzących przekonań i zamienianie je na te właściwe.