Długie miesiące pracy, gromadzenie materiału, poszukiwanie nazw znanych miejsc i nagród w obcym języku, inwencja twórcza przy tłumaczeniu albumów, szczegółowe sprawdzanie informacji oraz dylematy związane z nieprzetłumaczalnością… Tak w skrócie wyglądał mój zeszły rok i praca nad angielskim przekładem biografii Justyny Steczkowskiej
Screen pochodzi z oficjalnej strony Justyny Steczkowskiej

BIOGRAFIA PO ANGIELSKU

(JUSTYNA STECZKOWSKA)

TERRA

Wszystko tak naprawdę zaczęło się od singla „Terra„. Do dziś brakuje mi słów, by opisać jak ten utwór mocno na mnie wpłynął. Wciąż silnie oddziałuje na moje życie. Będąc na czwartym roku studiów translatorskich i mając świetne wykłady z przekładu jako zjawiska kulturowego, postanowiłam wypróbować swoich sił. To wtedy pierwszy raz przetłumaczyłam piosenkę i była nią właśnie „Terra„. O pracy nad nią wkrótce napiszę osobny wpis. Natomiast istotne jest to, że to dzięki niej tak naprawdę Justyna Steczkowska dowiedziała się o tym, że studiuję filologię angielską ze specjalnością translatorką i naprawdę to bardzo lubię.

„MASZ ZIELONE ŚWIATŁO!”

W styczniu 2016 roku zostałam poproszona przez samą zainteresowaną o poprawne i profesjonalne przetłumaczenie jej biografii. Poprzednia wersja była tłumaczona amatorsko. Wiele tekstów nie zostało już później przetłumaczonych, a jednak biografia powinna być systematycznie aktualizowana. Zgodziłam się bez wahania, bo w końcu miała to być przyjemna praca. Wydawało mi się, że przełożenie tekstu o swoim idolu i inspiracji będzie czymś łatwym. Prawda okazała się nieco inna, ale przyjemność jaką czerpałam z tego przedsięwzięcia przyćmiła wszelkie trudności.

POSZUKIWANIE INSPIRACJI

Z początku chciałam bazować na wykonanym już tłumaczeniu. Szybko dotarło do mnie, że nie jest to upragniona wersja do pracy i lepiej będzie jak zrobię wszystko od początku – po swojemu i w swoim stylu. Przejrzałam starą wersję, by zobaczyć mniej więcej jak to było wykonane. Pozaznaczałam sobie informacje, które należy sprawdzić w wersji polskiej lub jeszcze gdzieś indziej poszukać. Zanim jednak zabrałam się za konkretną pracę nad tekstem, przejrzałam kilka biografii zagranicznych (głównie anglojęzycznych) artystów. Niektóre stały się dla mnie ciekawą inspiracją do mojego tłumaczenia.

PROŚCIEJ NIŻ Z PIOSENKĄ?

W końcu usiadłam z polską biografią, którą musiałam sobie koniecznie wydrukować. Nawet kwestia zapisu dat z początku przyprawiła mnie o wielkie trudności. Musiałam dużo poszperać po stronach i popytać wśród amerykańskich znajomych jak to w końcu powinno wyglądać. Sama praca nad tekstem nie była trudna. Zdania z reguły nie były skomplikowane i zawierały konkretne informacje, które po prostu trzeba było przekazać. Tego typu tekst jest dużo prostszy do przełożenia niż np. piosenki, gdzie ważna jest nie tylko treść, ale również wszystkie akcenty, rytm i przede wszystkim zależność od muzyki.

TŁUMACZYĆ CZY NIE TŁUMACZYĆ

Wydaje mi się, że najtrudniejszą i najbardziej pracochłonną częścią tej pracy było sprawdzenie nazw wszystkich nagród, miejsc i tym podobnych szczegółów. Czy mają one już swoje angielskie odpowiedniki, czy należy je dopiero przetłumaczyć. Największy dylemat pozostawał przy tłumaczeniu nazw płyt i poszczególnych piosenek. Z jednej strony, gdy pomyślimy sobie o potencjalnym, zagranicznym czytelniku, zastanawiamy się nad sensem przetłumaczenia tych nazw – czy tak naprawdę przykładowy Amerykanin wpisujący w wyszukiwarkę angielski tytuł płyty znajdzie ją? Mało prawdopodobne. Dlatego zdecydowałam się podać angielskie odpowiedniki płyt w nawiasach. Wtedy mają one funkcje bardziej informatywną – pozwalają zrozumieć w niewielkim stopniu o czym jest płyta albo z czym jest związana. Jednak tak naprawdę większy sens będzie miał konkretny opis płyty w dyskografii. W pierwotnej wersji tytuły piosenek zostały również przełożone, z czego ja w swoim tekście zrezygnowałam.

OBJAŚNIENIA? W DOBIE INTERNETU?

Wiele czasu spędziłam na dyskusji ze znajomymi specjalistami, zastanawiając się nad tym, czy w wersji pierwotnej słusznie objaśniane były różne, typowe polskie wydarzenia lub przybliżone zostały niektóre postaci. Często pojawiało się jakieś nazwisko, a w nawiasie krótka informacja o tym, kim jest dana osoba lub czym jest dane miejsce. Czy to aż tak konieczne? Wiadomo, że znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że tak. Po rozmowie z kilkoma osobami doszłam do wniosku, że jeśli komuś zależy na poznaniu danej osoby, miejsca czy jeszcze innej informacji, po prostu szybko wystuka to na swojej klawiaturze i znajdzie w internecie. Dlatego objaśnienia w nawiasach są zbędne. Dla żądnych wiedzy internet zawsze stoi otworem 😉

BRYTYJSKI CZY AMERYKAŃSKI?

W czasie pracy pojawiła się jeszcze jedna kwestia. Może już nie tak istota i właściwie wiele osób mogłoby stwierdzić, że bezsensu w ogóle się nad tym zastanawiać. Ja jednak chciałam być od początku do końca profesjonalna i również nad tą kwestią się zastanowiłam. Brytyjski dialekt czy amerykański? Co za różnica? Z pozoru niewielka. Właściwie ciężko czasami odróżnić, bo właściwie niewiele słów w tej biografii ma swoje różne odpowiedniki w obu dialektach.

Słusznie lub nie – chwyciłam się brytyjskiej, oficjalnej wersji obowiązującej w Europie. W Polsce jeszcze częściej słyszy się ten akcent (nawet szkoły bazują głównie na brytyjskim). Co z tego, że tak naprawdę Ameryka dominuje nasz świat przez swoje filmy, muzykę czy inne globalne zjawiska? Prawda jest taka, że w całym tłumaczeniu natknęłam się na niewiele słów, które różniłyby się w tych dwóch dialektach. Klamka zapadła – tam, gdzie trzeba zastosować konkretne słowo trzymam się wersji bliższej europejskim standardom. Przykład? Teatr. Brytyjski Theatre zamiast amerykański theater.

NAJISTOTNIEJSZE SĄ SZCZEGÓŁY?

W końcu dotarłam do ostatnich linijek tekstu. Przeglądałam tłumaczenie jeszcze setki razy próbując wyłapać jakieś błędy, literówki itp., ale czasami naprawdę o to ciężko. Podesłałam gotową wersję mojej kuzynce anglojęzycznej, która przejrzała całość. Wprowadziła drobne zmiany, włączając w to mój brak konsekwencji w stawianiu cudzysłowu, który raz był polski, a raz angielski. Finalnie przeczytałam wszystko pod kątem wszelkich znaków interpunkcyjnych, które różnią się w obu językach. Ujednoliciłam daty (też zdarzyło się, że nie byłam konsekwentna) i tłumaczenie było właściwie gotowe.

Screen pochodzi z oficjalnej strony Justyny Steczkowskiej
PRACA CZY PRZYJEMNOŚĆ

Podsumowując to wszystko, praca nad tłumaczeniem biografii Justyny Steczkowskiej była dla mnie ogromnym wyzwaniem, do którego starałam się podejść profesjonalnie, dbając o wszelkie detale. Mimo pewnych trudności pracowało mi się naprawdę świetnie. Mogłam zawsze liczyć na pomoc specjalistów, zarówno w języku polskim, jak i w angielskim. Często łapałam się na tym, że mając gorszy dzień, siadałam nad tłumaczeniem i stukałam jak oszalała w klawiaturę, by za chwilę uznać, że już mi lepiej. W takich chwilach uzmysławiam sobie, że jak się robi to, co się kocha, to nic nie jest przeszkodą i każda największa trudność nie odbiera radości tworzenia.

Dla osób zainteresowanych moim tłumaczeniem lub dla tych, które po prostu chciałyby sobie poćwiczyć naukę angielskiego, podaję link do biografii Justyna Steczkowska’s Biography.

Jestem otwarta na różne sugestie dotyczące tłumaczenia – czy to jakieś moje nieumyślne błędy, czy niejasności. Gdyby ktoś, coś takiego zauważył zapraszam do kontaktu poprzez formularz znajdujący się TUTAJ.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.