Irlandzka dusza, muzyk, mezzosopran. Kobieta, która swoim głosem potrafi ukoić skołatane nerwy. Tworząca z pozoru proste utwory, posiadające jednak pewnego rodzaju głębię…
JEDYNA W SWOIM RODZAJU

Enya ma swój specyficzny styl. Pozostaje mu wierna i po tym można ją rozpoznać. Nieważne czy ktoś sięgnie po jej najstarszą płytę czy najnowszą – Enya to Enya – od początku do końca. Jej głos jest kojący… Jej muzyka również – nie raz się przy niej uspakajałam i szukałam wewnętrznej harmonii. Za to ją uwielbiam. Poza tym jej odmienny styl zawsze mnie inspirował do poszukiwań… Nigdy nie szła z tłumem, a jednak zyskała szacunek odbiorców i zainspirowała wielu ludzi. Za to chciałabym jej kiedyś podziękować. Dodatkowo w jej utworach usłyszeć można celtyckie dźwięki, które w połączeniu z new age wydają się nieziemskie, ponadczasowe i przede wszystkim oczyszczające.

NIECH SIĘ STANIE

Jeśli ktoś uważa, że nie zna żadnego utworu tej Artystki, powinien zastanowić się dwa razy. Nie każdy czytał lub oglądał „Władcę Pierścieni”, ale z pewnością utwór „May It Be” kojarzy większość. Spokojna, nastrojowa ballada ukazująca niesamowitą skalę głosu wokalistki, w połączeniu z leniwymi dźwiękami skrzypiec i chórem sprawiają, że każdy z nas przenosi się w krainę znaną tylko jemu. Wtedy w mojej głowie pojawia się zawsze myśl „niech się stanie, co ma się stać”. Zamykam oczy i pływam po delikatnych, białych obłokach, do których nikt inny poza mną nie może się dostać. Za to uwielbiam Enyę – mimo iż jej utwory są do siebie podobne, każdy z nich przenosi w błogą, spokojną krainę, w której nikt i nic nie jest nam w stanie przeszkodzić dopóki sami nie zdecydujemy się na powrót. Do tego czyż jej muzyka nie jest stworzona dla świata fantasy pełnego elfów, smoków i krasnoludów? Jej głos przypomina magiczny śpiew nieziemskich stworzeń, a dźwięki same rysują nam odległe, nierzeczywiste krainy. Istna bajka…


ENYA W INTERNECIE:

social_facebook_box_blue Firefox-logo.svg instagram-camera-logo spotify-1 YouTube-icon-full_color