Lizbona – magiczne zakątki stolicy
Zawrotne tempo i niesamowite odkrycia 🚶♀️
Miałam na Lizbonę jeden dzień, a nawet tyle nie. Może kilka godzin. Zaryzykowałam jednak, by zobaczyć dwie najpiękniejsze dzielnice – Belem i Alfamę. Tempo było zawrotne. Brak porządnego posiłku dał się we znaki, ale euforia mi towarzysząca wykrzesała ze mnie resztki sił, by zobaczyć jak najwięcej.
Magiczny moment w Belem 🌊
Już samo ujrzenie Torre de Belem było dla mnie momentem, by uwierzyć, że jestem w końcu w Portugalii. Nie przeszkadzało mi, że wcale nie było już za ciepło i wiał chłodny wiatr od oceanu. Byłam przeszczęśliwa, a widok wieży nie wiem dlaczego skojarzył mi się z ujrzeniem świątyni Tanah Lot na Bali. Emocje były porównywalne i nie mogłam nasycić się tym krajobrazem.
Pomnik Odkrywców – chwila refleksji 🌍
Kolejnym magicznym punktem był Pomnik Odkrywców i przepiękna mapa świata znajdująca się na posadzce. Coś mnie wtedy tknęło, że prawdopodobnie, gdyby nie ci śmiałkowie, nasze podróże nie byłyby realne. Może nawet dalej wierzylibyśmy, że za oceanem nic nie ma? Widok wschodzącego księżyca z pomnikiem w tle to kolejny highlight, o którym bym nawet nie pomyślała.
Ogród Vasco da Gamy i słodka uczta 🌿🍮
Z każdą kolejną chwilą w stolicy Lizbony moja ekscytacja rosła. Kolejny cel został już zaplanowany, więc ruszyłam przez ogród Vasco da Gamy. Cudownie pachniało tam jaśminem. Dotarłam pod klasztor Hieronimitów. Zachwycająca to była budowla! Jednak nie spędziłam tam za wiele czasu, bo należało pędzić do kolejnego miejsca. Znajdowało się na mojej liście mini marzeń – Pasteis de Belem. Chyba nikt mi nie uwierzy, że nigdy wcześniej nie próbowałam typowego portugalskiego wypieku, a jednak! Te babeczki były obłędne, a kolejka wcale nie poruszała się wolno. W oka mgnieniu mogłam już siedzieć na kamiennej ławce i zajadać się tym popularnym ciastkiem.
Nastrojowa Alfama i jej skarby 🏰
Następnym punktem była wyprawa do Alfamy. Bardzo chciałam zobaczyć zamek i przejść się po ogrodach. Niestety z jakiegoś dziwnego powodu były już zamknięte (fakt, że byłam tam już dosyć późno). Natomiast dotarłam do przepięknego punktu widokowego na Lizbonę – Santa Luzia i zobaczyłam słynny żółty tramwaj 28.
Powrót do marzeń o Lizbonie 💭
Mimo tak intensywnego maratonu po tych dwóch dzielnicach Lizbony, niesamowicie cieszę się, że tam byłam. Jednocześnie mam nadzieję, że nieostatni raz i jeszcze tam kiedyś wrócę na dłużej. Lizbona to przepiękne miejsca, dużo o odkrywcach i żeglarzach, budownictwo w stylu manuelińskim, które po prostu zachwyca. Bajka!