W ciszy i zadumie – refleksja o Dniu Wszystkich Świętych i uważnym wspominaniu bliskich

Zaduma dawniej i dziś
1 listopada, Dzień Wszystkich Świętych, to czas, gdy dawniej ludzie mieli czas zgromadzić się na grobach swoich bliskich i ich powspominać.
To czas, gdy babki i ciotki, spacerowały z dziećmi po cmentarzu, by opowiadać o ludziach, którzy już odeszli z tego świata.
Czas, gdy wyprawa na cmentarz trwała praktycznie cały dzień – i wszyscy byli razem.
A dziś? Tak mało w codzienności zadumy i ciszy.
Siedzę pod kocem i niemiłosiernie kaszlę. Nie do końca żałuję, że nie pojawię się dziś na grobach najbliższych. Owszem, szkoda mi tej pięknej, jesiennej aury i słońca, ale chociaż sobie przez okno w ciszy i zadumie popatrzę.
No właśnie… zaduma.
Czy ktoś dzisiaj jeszcze idąc na cmentarz znajduje chwilę na wspomnienie osób, które odeszły?
Czy jednak większość myśli zadaniowo – przyjść, posprzątać, postawić doniczkę chryzantem i zapalić znicza?
A może ważniejsze podjechać wypasioną bryką, w płaszczu z najnowszej, jesiennej kolekcji i torebce kupionej z opóźnioną płatnością, tylko po to, by inni mogli stwierdzić z przekąsem: „ta to się dorobiła”.
Albo stanąć z tą ulubioną ciotką, co to wszystko o wszystkich wie i nasłuchać się nowych opowieści jak to jedni się rozwiedli, drudzy mają kolejne dziecko, a jeszcze inni to są dziwni, bo tylko sobie podróżują i ani myślą brać ślubu.
I tylko nieliczni wciąż przychodzą na cmentarz z intencją.
Zatrzymują się, modlą, wspominają z uważnością i spokojem.
Ignorują ludzi dookoła i wiedzą, po co tam przyszli.
Tak sobie myślę, że czasem dobrze musieć opuścić ten pewnego rodzaju cyrk. Na cmentarz, na groby, jeszcze zdążę podejść.
Cisza zamiast pośpiechu
Dziś wolę usiąść z gorącą herbatą i powspominać tych, którzy odeszli – z otwartym sercem, ciekawością i pełną uważnością.
Bez pokazu mody, prestiżu i zaglądania w cusze życie.
W ciszy jest więcej prawdy niż w tłumie.
To już kolejny tekst w ramach mojego cyklu Twórcza Sobota.