DZIEŃ PIĄTY – projekcja filmu z muzyką na żywo

Miałam nigdy nie obejrzeć przygód „Indiana Jonesa”. Jednak muzyka grana symultanicznie podczas trwania filmu – coś niesamowitego! Jestem wielką fanką tego typu koncertów.

Indiana Jones

TRUDNE PODEJŚCIE

„Indiana Jones: Poszukiwacze zaginionej Arki” – film, który na mojej liście must see znajdował się na szarym końcu. Dlaczego? Otóż, nie przepadam za filmami przygodowymi. A „Indiana Jones” niewątpliwie do takiego gatunku się zalicza. Miałam kilka podejść, gdy pojawiał się w telewizji, ale nigdy nie dotrwałam nawet do połowy. Natomiast muzyka jest mi znana doskonale – zresztą kto nie zna motywu wiodącego z tego filmu?


⇒ Indiana Jones: Poszukiwacze Zaginionej Arki


PRÓBY, PRÓBY, PRÓBY

Niedzielny koncert Festiwalu Muzyki Filmowej został mi przypisany, co oznaczało pomoc artystom. Nie myślcie sobie, że cała ekipa przyjechała dopiero w niedzielę i wtedy tylko miała  próby. Nic bardziej mylnego. Sam dyrygent – Ludwig Wicki – pojawił się jako pierwszy w Centrum Kongresowym ICE już w piątek rano, by zaraz po nim zaczęła gromadzić się Sinfonietta Cracovia. Najpierw był sound check, a później „suche” próby samej muzyki, które trwały praktycznie przez dwa dni. „Suche” z racji tego, że na sali teatralnej w ICE nie był wyświetlany film. Jako osoba odpowiedzialna za tych artystów, mogłam spokojnie przysłuchiwać się próbom. Mój wniosek jest jeden – na próbach panuje zdecydowanie większy luz i można zaobserwować prawdziwe muzykowanie orkiestry – bez tremy i obawy przed pomyłką.


⇒ Ludwig Wicki – strona FMF

⇒ Sinfonietta Cracovia


PRECYZJA MUSI BYĆ
Indiana Jones

To właśnie na niedzielnej próbie w Tauron Arenie mogłam zaobserwować próbę generalną. Połączenie obrazu z muzyką, czyli to, co jest najtrudniejsze. Jednak wiedziałam, że z takim dyrygentem jak maestro Wicki nic nie może się popsuć. Pierwszy raz zobaczyłam go cztery lata temu, później w 2014 roku, by tym razem móc przebywać z nim częściej i poznać go trochę bardziej jako człowieka – nie artystę. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się po tak znanej osobie tyle skromności i „normalnego” zachowania. „Normalnego” w znaczeniu ludzkiego, maestro Wicki każdego z nas traktował na równi. Gdy wchodził rano do budynku witał się z nami serdecznie i obdarzał szerokim uśmiechem. W czasie prób jak tylko miał chwilę podchodził i zagadywał. To naprawdę prosty (oczywiście w pozytywnym znaczeniu) i skromny człowiek, który nie pokazuje swojej wyższości (a mógłby!). Nie miałam z nim żadnych problemów, a obserwując próby – orkiestra też nie musiała się z nim w żaden sposób męczyć.

 

Indiana Jones
NIE TAKA PRZYGODÓWKA STRASZNA

Już na próbach wiedziałam, że wszystko będzie dobrze. Celowo na próbie generalnej starałam się oglądać i słuchać jak najmniej, by wieczorem z zaciekawieniem zasiąść na widowni. Muszę przyznać, że „Indiana Jones” jak na film gatunku, który średnio znoszę, nie najnowszy film (1981) i momentami drażniącą mnie sztuczność fabuły (ja wiem, że to typowe dla gatunku i tamtych czasów) zostałam pozytywnie zaskoczona i z chęcią oglądałam całość. Fragmenty przesiąknięte muzyką poruszały jeszcze bardziej, ale o to właśnie chodzi w tego typu koncertach. Obserwowanie zza kulis zakończenia filmu było dla mnie potwierdzeniem faktu, że festiwalowa publiczność już dojrzała i każdy czeka na końcową, popisową suitę trwającą podczas napisów, by w chwili, gdy na ekranie pojawi się nazwisko kompozytora (w tym przypadku Johna Williamsa) zwieńczyć to owacjami na stojąco. Dla takich chwil chce się tam wracać i obserwować cały ten tłum!


⇒ John Williams


 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

 

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.