Skip to content
BOGINI
Niegdyś zwana AFRODYTĄ,
Szłam spojrzenia przyciągając.
Każdy, kto mijał mnie ulicą,
Wzrok wytężał cicho wzdychając.
Wiatr smagał me włosy,
Czułam się warta tego świata.
Dziś w cień odchodzę nocy,
Pozwalając, by mijały szybko lata.
Nikt teraz już nie wierzy,
Nikt pięknego ciała nie widzi,
Z pięknej, zgrabnej dziewczyny
Jak SOWA, co urodą się brzydzi.
Lecz mądrość z niej bije szalona,
Stos książek przy stole przegląda,
Czyta, słucha – to wciąż ona,
Z czasem nikt tak samo nie wygląda.
Ona po prostu dojrzała
I wiedzy, a nie urody pożąda,
Dla jednych jak zimna skała,
Dla innych jak rwąca woda.