Tym razem wybrałam się na dość nietypowy koncert. Miał on miejsce w Krakowie – w miejscu zwanym – Scena Perspektywa. Na kilkudziesięciu metrach kwadratowych znalazła się dość liczna jak na to miejsce widownia. Tematyka koncertu nawiązywała do rozpoczynającej się nowej pory roku – wiosny. Na scenie pojawili się przede wszystkim pasjonaci muzyki i poezji śpiewanej. Niektórzy z nich to zawodowcy, a niektórzy to po prostu melomani. Wszyscy jednak śpiewają lub grają, bo lubią i czerpią z tego niesamowitą siłę oraz radość.
WIOSNA
Głównym założeniem tego koncertu było zaprezentowanie motywu wiosny na wszelkie możliwe sposoby. Na scenie pojawiali się nie tylko muzycy, ale także aktorzy i prawdziwi pasjonaci sztuki. Coś, co na pewno wyróżniało ten koncert była niezwykła różnorodność. W jednej chwili mogliśmy wysłuchać poezji śpiewanej, by za chwilę przenieść się na deski teatru. Do tego akompaniament znanych wszystkim instrumentów i na pewno zaskoczenie wieczoru – gra na źdźble trawy. Po reakcjach widowni łatwo było się domyślić jak wiele radości i zachwytu przyniosło to wykonanie.
Nie rozpisując się za dużo chciałabym tylko jeszcze wspomnieć o kilku artystach, którzy mocno przykuli moją uwagę.
MUZYCY
Jednym z nich była na pewno wiolonczelistka – Maja Szwajcowska, która pięknie czarowała swoją grą. Ciężko nie wymienić również jej brata – Adama Szwajcowskiego, który pokazał niezwykły talent podczas gry na gitarze i pianinie. Przy tym ujawnił również niesamowitą wolność i łatwość z jaką przychodziło mu wykonywanie wielu utworów. Myśląc o pianistach na uwagę zasługiwał nie tylko Adam, ale również Paulina Tkaczyk. Jej niebywały talent i umiejętności gry na pianinie niejednokrotnie przyćmiły śpiew i grę innych osób.
WOKALIŚCI
Jeśli chodzi o śpiew to z pewnością spodobały mi się wykonania Klaudii Wójcik, Karoliny Kijak,Marka Gierata oraz Andrzeja Młyńca. Ich utwory zrobiły na mnie ogromne wrażenie oraz pokazały jak wielki mają talent i potencjał. Natomiast brawa należą się wszystkim muzykom tego koncertu za ich serce, odwagę i talent. Pokonują swoje własne granice i bariery, aby oczarować nas, słuchaczy swoją twórczością. Za to jestem im ogromnie wdzięczna i jednocześnie jestem z nich wszystkich bardzo dumna!
Setlista:
Na powitanie – Bartek Młyniec (róg myśliwski)
Krąg życia – Adam Szwajcowski (gitara)
Dziewczyny, bądźcie dla nas dobre na wiosnę – Marek Gierat (śpiew), Adam Szwajcowski (gitara)
To nie ptak – Natalia Kurianowicz i Klaudia Wójcik (śpiew), Adam Szwajcowski (gitara)
Na całych jeziorach Ty – Karolina Kijak (śpiew), Paulina Tkaczyk (pianino), Maja Szwajcowska (wiolonczela)
Zielono mi – Ola Kłos (śpiew), Paulina Tkaczyk (pianino), Maja Szwajcowska (wiolonczela)
Kokaina – Adam Plewiński (śpiew), Paulina Tkaczyk (pianino)
Twój Portret – wiersz Adama Ziemianina – Adam Plewiński (recytacja), Paulina Tkaczyk (pianino)
Jeszcze w zielone gramy – Natalia Kurianowicz (śpiew), Paulina Tkaczyk (pianino)
Do kogo idziesz – Klaudia Wójcik (śpiew), Maja Szwajcowska (wiolonczela)
Ciągle pada – Paweł Jarosz (śpiew i gitara)
Kim właściwie była ta piękna Pani? – Kasia Młyniec i Andrzej Młyniec (śpiew), Andrzej Młyniec (gitara)
Spacerologia – Paweł Jarosz (śpiew), Adam Szwajcowski (gitara)
Metafizyczny Kleszcz – Marek Gierat (śpiew), Adam Szwajcowski (pianino)
Let It Be – Bartek Młyniec (trawa), Andrzej Młyniec (gitara)
Nalej mi wina – Klaudia Wójcik (śpiew), Paulina Tkaczyk (pianino)
Pijemy wino za kolegów – Marek Gierat (śpiew), Adam Szwajcowski (pianino)
Rio – Klaudia Wójcik (śpiew), Marek Gierat (gitara)
Ufam, że minie
Drżę na wietrze
Stąpam po linie
Pragnę powrotu
Rozglądam się
Wytężam słuch
Dostrzegam Cię
Czuję Twój zapach
Stoisz w oddali
Słyszę trzask
To tylko dźwięk fali
Serce przyśpiesza
Pocierasz ręce
Zbliżasz się
Przenikasz me serce
Widzę płomień
Przytulasz mnie
Nie boję się
Mam przecież Ciebie
Oddech zwalnia
Przykuwasz wzrok
Spoglądam w dal
Rozświetlasz mrok
Ogarnia mnie ciepło
Jesteś moim światłem…
Data:
30.10.2016
Miejsce:
Dom
Inspiracja:
Po raz pierwszy chyba zdarzyło się, że do napisania wiersza zainspirowało mnie głównie zdjęcie. Widok małej latarenki oświetlającej niewielkie pomieszczenie. Niby tak niewiele potrzeba, żeby dostarczyć światła do najgłębiej skrytego zakamarka. Nagle ciemność przemienia się w coś magicznego i strach znika.
I tu znów pojawia się ta metaforyczna wizja światła, które dociera do najgłębszych miejsc w naszej duszy za pośrednictwem innych osób. Czasami to właśnie takich pozytywnych ludzi potrzebujemy, by na nowo ocieplić nasze wnętrze… By na nowo odkryć w nas samych sens istnienia… Sens bycia kochanym i kochania innych mimo wszystko. Wędrujemy po tym świecie szukając samych siebie, a tymczasem często nie zwracamy uwagi na drobiazgi, które stają się wypełnieniem naszych dni. Zauważamy to dopiero wtedy, gdy ktoś poświeci nam niewielką latarką albo ogromnym lampionem. Jednak nigdy nie jest za późno, aby odkryć te wszystkie małe szczegóły, które w chwili połączenia tworzą ogromny sens naszego istnienia. Wydaje nam się, że trzeba w życiu zajmować się tylko wielkimi sprawami jak polityka, sława, kariera, a zapominamy, że najbardziej potrzebujemy siebie i przede wszystkim siebie do zbudowania naszego świata.
Nie bójmy się w końcu kochać, szanować, lubić – tylko to uchroni nasze światy przed prawdziwą zagładą. Dzielmy się sobą patrząc też na to, co dla nas jest dobre, ale nie stawiajmy siebie ponad innymi. Stawiajmy nas samych na równi z innymi, a wtedy i oni w końcu postawią nas koło siebie. Ja w to wierzę, nawet jeśli to zbyt utopijna wizja…
Stoję na jednej z wysp
Ta wyspa zwana nieżyciem
Panuje na niej mrok
To ludzie zniszczyli jej życie
Staję pośrodku naga
Dokładnie znam akustykę
Gdy uderzę w jeden kąt
Zarezonuje znów życie
Poskładam znów tę wyspę
Jednym dźwiękiem odbitym
Rezonans poniesie go w dal
I tak odnowi się życie
DATA:
30.10.2016
MIEJSCE:
Dom
INSPIRACJA:
Wyjazd do Wrocławia na koncertRytmy Świata był zdecydowanie główną inspiracją do powstania tego wiersza. Jednak myśli zebrały się w całość dopiero po powrocie i napisaniu relacji z tego wydarzenia. Siedziałam w ciszy z kubkiem herbaty w dłoniach i rozmyślałam o sile jaka drzemie w każdym z nas. To, co jesteśmy w stanie z siebie wydobyć to magia w czystej postaci. Umiejętne wykorzystanie dźwięku poprzez przemieszczanie go po całym ciele sprawia, że ma on większą moc. Pozwalając mu swobodnie wędrować po różnych częściach naszego ciała powstaje w nas rezonans. Coś na pozór oczywistego, ale niekoniecznie znanego wszystkim. Ten wyjazd uświadomił mi to całkowicie, bo poczułam to na własnej skórze. Robiłam z moim dźwiękiem co tylko chciałam. Siedząc później z herbatą pomyślałam sobie, że wszystkie nasze czyny również rezonują… I tak powstał ten wiersz… Zwykłe zjawisko fizyczne towarzyszy nam nieustannie nie tylko w tej czystej, fizycznej postaci… Jednak ta bardziej metafizyczna cząstka rezonansu bywa ukryta głęboko w nas samych…