Skip to content
SOUL BETWEEN POEMS
SOUL BETWEEN POEMS

Dusza pomiędzy wierszami

  • Anioł
  • STRONA GŁÓWNA
  • HOME
  • Strona główna
  • TWÓRCZOŚĆ
    • TŁUMACZENIA
      • Biografia po angielsku
      • Konkurs na przekład piosenki filmowej
    • WIERSZE
  • Bogini
  • POEMS
  • TWÓRCZOŚĆ
    • „Child” – pierwsze „muzyczne” dziecko
    • Desire of Love – tekst
    • TŁUMACZENIA
      • Terra – tłumaczenie piosenki
      • Biografia po angielsku
      • Konkurs na przekład piosenki filmowej
      • Streszczenie artykułu naukowego
    • Wiersze
    • ZAPISKI CODZIENNOŚCI
      • Istota małych rzeczy
      • Niby zwyczajny dzień
      • Życie w pędzie
      • TOP 10 teledysków z dzieciństwa
      • Weekendowy detoks offline
      • „Głos” ciała
  • CULTURE
    • FMF ONLINE
    • Ennio Morricone – 90th Celebration Concert
    • The World of Hans Zimmer: A Symphonic Celebration
    • 11th Krakow Film Music Festival
      • Video Games Music Gala
    • 10th Krakow Film Music Festival
      • 10th FMF Anniversary Gala
    • 9th Krakow Film Music Festival
    • A Streetcar Named Desire
  • Chwilo trwaj!
  • Cygańskie Wesele
  • Czy
  • Droga donikąd
  • Gejsza
  • INSPIRACJE
    • CHÓR BEL CANTO
    • LUDZIE
    • MUZYKA
      • ARIANA GRANDE
      • BEATA KOZIDRAK
      • DEAD CAN DANCE
      • ENYA
      • HANS ZIMMER
      • JUSTYNA STECZKOWSKA
      • MARIAH CAREY
      • RENATA PRZEMYK
    • ORIENT
    • STAROŻYTNOŚĆ
  • Jawa
  • Losie zły
  • M…
  • Marzenie
  • Metafizyka
  • ABOUT ME
  • Miłość
  • INSPIRATIONS
    • MUSIC
      • ARIANA GRANDE
      • BEATA KOZIDRAK
      • EÍMEAR NOONE
      • ENYA
      • Hans Zimmer
      • Diego Navarro
  • Muzyka
  • Myśli
  • Naznaczona
  • Noc
  • Nowy Rok
  • INSPIRACJE
    • ORIENT
    • CHÓR BEL CANTO
    • LUDZIE
      • KAROLINA KORWIN PIOTROWSKA
    • STAROŻYTNOŚĆ
    • MUZYKA
      • ARIANA GRANDE
      • BEATA KOZIDRAK
      • DEAD CAN DANCE
      • Diego Navarro
      • EÍMEAR NOONE
      • ENYA
      • HANS ZIMMER
      • JUSTYNA STECZKOWSKA
      • MARIAH CAREY
      • RENATA PRZEMYK
  • Poza światem
  • Przewodniku Światła
  • Ptak
  • KULTURA
    • Koncert Muzyki Filmowej w Katowicach – cz. 1
    • Gladiator Live in Concert
    • 9. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie
      • Scoring4Polański
      • Cinematic Piano, Wars & Kaper, Dronsy
      • Gala Muzyki Filmowej: Animacje
      • Indiana Jones – film z muzyką na żywo
      • Video Game Show: Wiedźmin 3 Dziki Gon
      • Master Classes: Sesja #21
    • Jose Carreras & Justyna Steczkowska
    • Singing Europe 2016
    • Rytmy Świata w Narodowym Forum Muzyki
  • Pustka
  • English
  • Polski
  • Płomień
  • Rezonując
  • Rozkosz
  • Ruina
  • Sen
  • Serca bicie
  • Skarb
  • Świt
  • Sztorm
  • Trans
  • W ogrodzie snu
  • Wędrując
  • PODRÓŻE
    • Bułgaria – pełna złocistego piasku
    • Ottawa – Kanada w pigułce
    • Rodos – wyspa słońca
    • Teneryfa – rajska wyspa
    • Toruń – pierniczkowe miasto
  • KULTURA
    • Koncert Muzyki Filmowej
    • Andrzej Krzywy z Zespołem
    • Beata. Exclusive TOUR
    • The World of Hans Zimmer
    • Koncert Ennio Morricone
    • Festiwal Muzyki Filmowej
      • 9. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie
        • Cinematic Piano, Wars & Kaper, Dronsy
        • Gala Muzyki Filmowej: Animacje
        • Indiana Jones – film z muzyką na żywo
        • Master Classes: Sesja #21
        • Scoring4Polański
        • Video Game Show: Wiedźmin 3 Dziki Gon
      • 10. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie
        • 10. FMF Gala Jubileuszowa
        • TITANIC Live in Concert
      • Gladiator Live in Concert
      • 11. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie
        • Video Games Music Gala
      • 12. Festiwal Muzyki Filmowej w Krakowie
        • FMF Gala: The Glamorous Show
      • FMF ONLINE
    • Koncerty – Akademia Chóralna
      • Koncerty Akademii Chóralnej
      • Rytmy Świata w Narodowym Forum Muzyki
      • Singing Europe 2016
    • Koncerty – Justyna Steczkowska
      • Jose Carreras & Justyna Steczkowska
      • Koncert Justyny Steczkowskiej – Alkimja
      • Koncert Muzyki Filmowej w Katowicach – cz. 1
      • Koncert Muzyki Filmowej w Katowicach – cz. 2
      • 2. Koncert Muzyki Filmowej w Katowicach
    • Lato z Radiem
      • Lato z Radiem – zespół Ira
      • Lato z Radiem – Varius Manx
    • Koncerty – Renata Przemyk
      • Renata Przemyk – Akustik Trio
      • Renata Przemyk – koncert Ya Hozna
    • Teatr
      • PIĘKNA LUCYNDA
      • Lekarz mimo woli
      • Tramwaj zwany pożądaniem
    • Wild Hunt Live – Percival
    • Scena Perspektywa
      • Wszystko kwitnie – koncert wiosenny
  • Wieczność
  • Wspomnienia
  • XXI wiek
  • Zakazany ogród
  • O MNIE
    • PODSUMOWANIE ROKU 2016
  • KONTAKT
  • PODRÓŻE
    • Bułgaria – pełna złocistego piasku
    • Grecja
      • Rodos – wyspa słońca
    • Hiszpania
      • Buñol – urokliwe miasteczko
      • Majorka – królowa Balearów
      • Wyspy Kanaryjskie
        • Fuerteventura – idylla dla zabieganych
          • Fuerteventura – Oasis Park
          • Fuerteventura – krótki poradnik
        • Lanzarote – księżycowa kraina
          • Lanzarote – krótki poradnik
        • Teneryfa – rajska wyspa
    • Kanada
      • Ottawa – Kanada w pigułce
    • Polska
      • Toruń – pierniczkowe miasto
  • O MNIE
  • KONTAKT
  • English
  • Polski

Codzienność

„Głos” ciała

Posted on 4 sierpnia 20224 sierpnia 2022

W dzisiejszych czasach chyba każdy z nas prędzej czy później znajduje się na etapie kiedy bardzo chce schudnąć, zgrubnąć, wyrzeźbić ciało, uelastycznić je, wzmocnić czy zrobić coś z kompleksami. Często jednak motorem napędowym tych zmian jest obserwacja otoczenia. Zwłaszcza social mediów, wysłuchiwanie złośliwych komentarzy, patrzenie na to, co robi większość. Tymczasem ważniejsze jesy usłyszeć głos naszego ciała.

głos ciała

Szkoła a ciało

Już w szkole ciągle nas oceniają za to jak umiemy odbić piłkę, jak szybko przebiegniemy, czy dotkniemy rękami podłogi w skłonie, czy strzelimy gola, czy wygramy mecz. Teoretycznie wmawia się nam, że liczą się chęci, a nie wynik. Jednak chyba każdy z nas wie, że rzeczywistość się z tym mocno mija. Jeśli nawet jakimś cudem zostajemy sprawiedliwie oceniani, jeśli chodzi o oceny to niekoniecznie dobrze oceni nas środowisko. Zawsze znajdzie się ktoś „lepszy” kto będzie dogadywał, wyśmiewał czy podkładał nam nogi. W ten sposób ten przedmiot szybko staje się tym znienawidzonym i zaczyna się kombinowanie ze zwolnieniami, brakami strojów itp.

Moja historia

Też przez to przechodziłam. Dopiero teraz, mając już drugie tyle lat, dochodzę sama do wniosków, które chciałabym wysunąć tych kilkanaście lat temu. Chciałabym usłyszeć od kogoś po co ćwiczę, ale nie tak ogólnikowo, że dla zdrowia. Usłyszeć, że cokolwiek nie zrobię to jest ok, bo robię to dla siebie, dla swojego ciała, które mnie nosi po świecie, dostarcza tlenu, odżywia i tak naprawdę pozwala żyć. Chciałabym już wtedy wiedzieć, że najciekawszym etapem jest droga (rozumiana jako rozwój) a nie sam cel. Jak to rozumiem? Przykładowo nieważny jest wynik tylko to jak się angażowałam w grę. Nieważne czy umiem z miejsca dotknąć palcami podłogi tylko to, że za każdym razem robię postęp choćby o milimetr. Czuję co dzieje się w ciele oraz wiem po co to robię.

Ścigać niedoścignione

Jeszcze do niedawna chciałam być jak inni. Jak te wysportowane, elastyczne joginki, które robią cuda ze swoim ciałem. Chciałam mieć taką sylwetkę, być szczupła, nie mieć fałdek na brzuchu, nie mieć zwisającej skóry na przedramionach, bez problemu stać na głowie czy wchodzić do mostka.

Niestety to nie działało. Szybko się zniechęcałam, no bo przecież próbuję, a nie wychodzi. Mijał miesiąc, a ja dalej nic. Potem kolejny i rzucałam wszystko w cholerę. Koło się ciągle zapętlało, bo chciałam od razu już mieć to wszystko po jednym treningu czy praktyce jogi.

Odpuszczenie

W końcu doszłam do etapu, że mam to w dupie i odpuszczam. Ćwiczę sobie tylko jak mnie najdzie. Może to nie jest tak proste jak to, co tu teraz piszę, bo musiałam dużo przerobić w swojej głowie. Obserwować dużo mądrzejszych ode mnie osób, które cały czas pokazywały, że ważna jest droga a nie cel sam w sobie. Wtedy zaczęłam się tym trochę bawić, sprawdzać co już umiem, co nie, słuchać co na daną pozycje mówi moje ciało, gdzie boli, gdzie dyskomfort, a gdzie jeszcze wciąż są napięcia. Zaczęłam się skupiać na tym co jest do przerobienia tu i teraz. Nie patrzyłam już co umie jedna czy druga osoba.

Wsłuchaj się w głos ciała

Obecnie praktykuję jogę i uczęszczam na zajęcia z rozciągania. Nie mam celu takiego jak na początku, tylko cieszę się samą drogą. Zauważam dużo więcej małych zmian i to mnie cieszy. Nie narzucam sobie morderczego tempa, nie szukam drogi na skróty. Staram się umościć w swoim ciele i wsłuchiwać się w jego głos. Szanuję to, gdy mi podpowiada, że jeszcze nie dziś, że jeszcze jest blokada.

Jednocześnie spoglądając w lustro widzę już efekty tego, co kiedyś było tylko jakimś durnym marzeniem. Patrzę w lustro i widzę fajne ciało. Fajne nie dlatego, że jest szczupłe, coraz silniejsze, coraz bardziej elastyczne. Fajne, bo moje i przede wszystkim dające mi masę szczęścia – gdzie bym poszła, gdyby nie nogi? Co bym widziała, gdyby nie oczy? Co bym poczuła, gdyby nie nos i język? Tych funkcji jest całe mnóstwo i za to jestem wdzięczna temu ciału, za to jest ono po prostu fajne.

Podsumowując

Kończąc, chciałabym, żeby w szkole uczono (spróbuję to wprowadzić, choć nie jestem nauczycielką wf), że każde ciało jest dobre. Wiedzieć, że każdy może wiele, ale w swoim tempie, na swoich zasadach, bez porównywania się. Przecież wiadomo, że ktoś może mi dziś stwierdzić, że jestem za chuda albo za gruba. Ktoś może stwierdzić, że po co mi to było jak przecież nigdy nie byłam gruba. Jeszcze ktoś inny, że dalej nie umiem tego czy tamtego. Dziś jednak rozumiem, że często takie słowa słyszy się od osób, które same potrzebują zapewnienia, że u nich jest ok. Od osób, które po prostu nie mają co robić i wyszukują u innych wad, niedoskonałości. Osób, które uporczywie trzymają się przekonania, że to one wiedzą lepiej.

Share this:

  • Click to share on Facebook (Opens in new window)

Weekendowy detoks offline

Posted on 24 marca 202124 marca 2021

Problem uzależnienia od pracy i telefonu nie jest chyba czymś wyjątkowym u mnie, spotyka coraz więcej ludzi. Jestem przekonana, że większość społeczeństwa ma z tym ogromny problem. O ile ktoś w ogóle chce zauważyć, że to jest problem. Dlatego ja stawiam coraz częściej na weekendowy detoks offline.

weekendowy detoks offline

Pandemia i nauczanie zdalne znacząco przyczyniło się u mnie do pracy praktycznie 24h na dobę i ciągłego gapienia się w laptop/telefon. W moim przypadku głównie było to sprawdzanie, czy jakiś uczeń nie dosłał pracy po terminie, nie napisał rodzic w sprawie swojego dziecka, czy koleżanka z pracy potrzebowała pilnie pomocy. W szybkim czasie stało się to dla mnie koszmarem, bo chciałam pomóc dosłownie KAŻDEMU.

Czas na zmiany?

Po drugim przejściu na nauczanie zdalne miałam psychicznie dość. Czułam wypalenie. Najgorsze było w tym jednak to, że nie ja jedyna czułam totalne znużenie i zmęczenie. Odbijało i odbija się to już na dzieciach, młodzieży, nas nauczycielach i rodzicach. Każdy już ma dosyć, a wcale nie zapowiada się, by w najbliższym czasie było lepiej.

Wiedziałam, że za moje wypalenie jestem odpowiedzialna w głównej mierze tylko ja. To ja decyduję, jak się czuję myśląc o pracy. To popchnęło mnie do radykalnych zmian.

Od tej pory każda sobota i niedziela należy tylko do mnie, mojej rodziny i bliskich. Jest mi coraz łatwiej o to zadbać, o czym świadczy choćby miniony weekend. Ani razu nie spojrzałam do laptopa, a telefon przeleżał cały ten czas poza moim zasięgiem. Owszem, bywały myśli, a co jak ktoś coś potrzebuje i czegoś ode mnie chce?

Dbanie o siebie

Komfort psychiczny okazał się ważniejszy – miałam świetną okazję pokazać mojemu wewnętrznemu perfekcjoniście, że świat dalej będzie istniał, gdy nie odpiszę od razu i nie odbiorę telefonu z pracy. Za to zyskałam czas dla siebie, partnera i rodziny. Mogłam spokojnie posprzątać, pospacerować z psem, gotować i robić masę innych rzeczy, których albo nie robię w ogóle, albo bardzo po łebkach, bez odrobiny uważności.

Kończąc te moje zapiski z codzienności chciałabym to jakoś konkretnie uporządkować. Zapewne pozostanę przy weekendach offline bez telefonu, nie będę robić do pracy czegokolwiek. W zamian zyskam czas, komfort psychiczny, wolność i dużo więcej zajęć, na które zwykle wydaje się, że brakuje czasu. Czasu nie brakuje, tylko mocno go trwonimi oddawaniem się bez umiaru czeluściom internetu.

Share this:

  • Click to share on Facebook (Opens in new window)

Niby zwyczajny dzień

Posted on 7 października 2018

NIBY ZWYCZAJNY DZIEŃ

Budzisz się jak co dzień. Otwierasz oczy. Nic się nie zmieniło tak naprawdę. Do czasu. Nagle przychodzi SMS lub ktoś bliski wpada do twojego pokoju z bukietem kwiatów czy małym pakunkiem. Słyszysz utarte z roku na rok życzenia albo coś zupełnie oryginalnego. Sens jednak pozostaje ten sam – żyj długo, zdrowo, radośnie itp. itd. Od tej chwili twój dzień nie jest już taki sam. Może jako dziecko czekasz na to z niecierpliwością. Jako dorosły wolałbyś raczej uniknąć tego jednego dnia w roku. Wolałbyś czasem móc przespać te dwadzieścia cztery godziny lub zaszyć się gdzieś na ten czas.

Dlaczego?

Myślę, że urodziny to jeden z tych dni w roku, gdy człowiek tak naprawdę uświadamia sobie płynący nieubłaganie czas. To chwile, gdy wiesz, że za tobą kolejny rok i zamiast zatrzymać się w miejscu, musisz iść dalej. Na co dzień wydaje ci się, że jesteś młodszy. Masz wrażenie, że lata lecą, ale nie twoje. Widzisz jak dzieciaki dookoła ciebie rosną, poważnieją, zmieniają się, a ty jesteś taki sam. Nawet nie bardzo dostrzegasz kolejne zmarszczki czy pierwsze siwe włosy. Być może nie chcesz ich po prostu dostrzegać. Gdy ktoś pyta cię o wiek, musisz się przez chwilę nad tym zastanowić. Wciąż masz wrażenie, że jesteś te dwa, trzy, cztery lata młodszy. Jedynie taki dzień jak urodziny niemiłosiernie ci to przypomina. Wtedy wiesz doskonale ile kończysz lat, a złudzenia pękają jak bańki mydlane.

Co za tym idzie?

Usilnie zastanawiasz się jak wygląda twoje życie. Co już osiągnąłeś, co udało ci się zrobić, ile jeszcze masz marzeń, czy realizujesz się jak inni. Myślisz sobie, że będąc o rok starszym trzeba już wszystko poukładać. Trzeba pozałatwiać wszystkie niepozałatwiane sprawy. Nie masz pracy – ubolewasz nad tym. Nie udało ci się jeszcze założyć rodziny – myślisz o tym gorączkowo. Jeszcze piękny samochód nie stoi w twoim garażu – czas się w końcu zabrać za realizację tego planu.

Jest to jednak jednodniowe myślenie.

Następnego dnia znów się budzisz. Jesteś niby o rok starszy, ale przecież nic się nie zmieniło. To tylko utarty stereotyp, jakieś wieki temu ustanowione reguły. Zmieniasz się każdego dnia i codziennie robisz krok w stronę swoich marzeń i celów. Jedna data nie sprawia, że całe twoje życie odwróci się o 180 stopni. Jeden dzień nie zmieni twojego podejścia do ludzi, pracy, zwierząt i całego świata. Nie starzejesz się w ciągu tej jednej chwili. Ten dzień jest jedynie znakiem ostrzegawczym, który nakazuje ci choć przez moment pomyśleć o swoim ziemskim istnieniu. Czy na pewno odnalazłeś już jego sens i konsekwentnie zmierzasz do realizacji swoich zamierzeń?

Share this:

  • Click to share on Facebook (Opens in new window)

Istota małych rzeczy

Posted on 2 października 2018

ISTOTA MAŁYCH RZECZY

Zdarza się, że znajdujesz trochę czasu na przemyślenia. Siadasz wtedy zwykle w jednym miejscu. Przyglądasz się ścianie, patrzysz przez okno lub bezsensownie bawisz jakimś przedmiotem. Czasem idziesz chodnikiem i obserwujesz przechodniów. Spostrzegasz jak biegnie matka z rozwrzeszczanym dzieckiem, które właśnie wypatrzyło jakieś ciekawe zabawki lub słodycze i chce ją koniecznie zatrzymać, a przecież matka nie ma czasu, bo ma wizytę u fryzjera. Zaraz szybkim krokiem mija cię awanturujący się przez telefon mężczyzna z czarną aktówką, ale nawet nie spojrzy na ciebie, bo jest zbyt zaaferowany kolejnymi problemami w swojej firmie. Przechodzi też starsza pani z milionem tobołków większych od niej samej. Prawie wchodzą na ciebie nastolatkowie wpatrujący się namiętnie w swoje smartfony i śmiejący się do nich jak wariaci.

A ty idziesz spokojnie.

Nie musisz robić zakupów, bo wszystko zostało kupione. Nie potrzebujesz wyciągać pieniędzy z banku, bo portfel nie jest pusty. Wyszedłeś, bo chciałeś się przewietrzyć, pomyśleć i poobserwować. Oddalasz się trochę od miasta. Droga z asfaltowej przemienia się w polną. Zamiast ceglanych domów otaczają cię drzewa. Mijają cię jedynie ptaki i malutkie robaczki pełzające po ziemi. Powietrze staje się lżejsze. Hałas samochodów ustaje. Dochodzisz do rozwidlenia polnych dróg. W tyle zarysowane sylwetki budynków, a przed tobą tylko pola i lasy. Dostrzegasz sarnę pasącą się na łące tuż pod lasem. Ona też cię dostrzega. Nie ucieka jednak tylko wpatruje się w ciebie spokojnie. Nie boi się, bo wie, że nie jesteś z tych, co ranią innych. Wie, że przyszedłeś sobie odpocząć. Odpocząć od ludzi, zgiełku, od cywilizacyjnego bełkotu. Nabrać sił na kolejne minuty, godziny, dni i tygodnie…

Nagle wyłączasz myślenie i tylko obserwujesz.

Widzisz, że trawa jest zieleńsza niż była ostatnim razem. Słońce świeci mocniej niż parę chwil wcześniej. Gdzieś na horyzoncie pojawia się już śnieżnobiały księżyc. Cienie drzew zmieniają barwę pól na nieco ciemniejszy. Jesteś otoczony ciszą, ale nie czujesz się niezręcznie. Zimna dłoń delikatnie wplata się w twoje chłodne palce. Nie protestujesz i nie próbujesz się odsunąć. Spoglądasz na postać stojącą obok ciebie. Tak samo zmęczoną codziennością, biegiem w nieznane i samotnością. Jej oczy są jednak pełne szczęścia, miłości i spokoju. Mają zupełnie inną barwę niż te widywane na co dzień w pracy, ulicy czy domu. Nie odzywa się słowem, ale czujesz, że jest tak samo przerażona jak ty. Przerażona tym nagłym zatrzymaniem. Mija kilka chwil wpatrywania się w lustrzane odbicia duszy i potrafisz dostrzec niezwykłą barwę jej tęczówki. Spoglądacie powoli w stronę drzew. Ich barwa staje się nieco ciemniejsza.

Każda najmniejsza zmiana jest zauważalna dookoła.

Cieszycie się tą chwilą, tym zmieniającym się otoczeniem. Wpatrując się w jeden punkt odczuwacie coś, czego nie mieli ci wszyscy przechodnie mijający cię dziś na ulicy. Tym czymś jest szczęście. Szczęście zupełnie niewymuszone. Uczucie radości spowodowane słońcem, zmieniającymi się barwami natury i subtelnym dotykiem osoby obok. Rzeczy, których na co dzień każdy doświadcza i nie zauważa, szukając czegoś, co jest daleko i wcale nie daje satysfakcji. A tak naprawdę te najdrobniejsze gesty, słowa, osoby, przedmioty i zjawiska, które są na wyciągniecie ręki dają najwięcej szczęścia i poczucia spełnienia. Wystarczy tylko chcieć je zauważać i cieszyć się nimi jak najdłużej… Wystarczy z małych rzeczy budować niczym nieograniczone szczęście…

Share this:

  • Click to share on Facebook (Opens in new window)

Życie w pędzie

Posted on 26 września 20182 października 2018

ŻYCIE W PĘDZIE

Każdego dnia wstajesz rano i ledwo położysz jedną nogę na ziemi, a już pędzisz. Pędzisz przez cały dzień. Dążysz do wyznaczonych sobie celów. Często mijasz po drodze trupy czyichś niespełnionych marzeń, ale biegniesz. Biegniesz po niby szczęście. Po te złudne fatamorgany azylu i spokoju. Słyszysz gwar. Przekleństwa rzucane dookoła. Nie ma ciszy, ciszą jest jedynie twoje łóżko przed snem. A i tak kołatają w twej głowie wtedy głośne myśli. Pędzisz, gnasz, harujesz całymi dniami, liczysz pieniądze, liczysz szczęście. Przeliczasz chwile, porównujesz. Wymieniasz w kantorze jak banknoty.
I nagle coś się dzieje…
Coś się zmienia. Masz wrażenie, że stoisz, ale nie zatrzymało cię czerwone światło. Nie zatrzymał cię żaden pyskaty przechodzeń. Zatrzymałeś się sam. Spojrzałeś w niebo. Nad tobą unosił się tylko ogromny gwiazdozbiór. Dookoła były tylko drzewa, rzeka i malutkie źdźbła skoszonej przez ciebie trawy. Wiatr delikatnie szeleścił liśćmi i to był niemalże jedyny dźwięk. Drugim było bicie twojego serca i równomierny oddech… Oddech, który pojawiał się tylko we śnie. Obok słyszałeś drugi taki sam oddech i powolne bicie serca. Pod sobą miałeś ciepły koc i trawę. Czy to czas na chwilę stanął czy ty sam? Czas leciał, ale to ty zechciałeś zwolnić. Nagle dotarło do ciebie ile dookoła jest pięknych rzeczy… Ćmy, nietoperze, szum liści, unosząca się powoli mgła, spadające meteoryty, gwiazdy tworzące najdziwniejsze konstelacje. Obok druga osoba, która w tym samym momencie zdecydowała się zatrzymać i patrzeć w niebo. Medytować do gwiazd i wsłuchiwać się w ciszę. Ta cisza nie przeszkadzała, ta cisza koiła, uspakajała. Ta cisza dodawała odwagi i wskazywała drogę do drugiego człowieka.
Tym człowiekiem byłam ja.

Tak samo zagoniona co dnia, tak samo opętana szaleństwem szybkiego życia, wzbogacania się i myślenia tylko o sobie. Podobnie łudząca się, że ma wszystko, że nic jej więcej nie jest potrzebne. Tak samo uparta w tym pędzie. I nagle spędzając tak długie minuty, godziny, czując zimno po kościach, czas i przestrzeń straciły na wartości. Cały żyjący gdzieś obok pośpiesznie świat przestał się liczyć. Nie spieszyliśmy się nigdzie, nie próbowaliśmy niczego przyśpieszać. Nie próbowaliśmy zagłuszyć ciszy i pragnienia, które w nas siedziało. Pragnienia spokoju, harmonii i zapomnienia. Wszystkie kolory wydawały się wyrazistsze, wszystkie zapachy silniej uderzały nasze nozdrza, nawet dotyk wydawał się niewiarygodnie przejmujący. Czas wcale nie stał, pędził razem z innymi, a jednak ty zdecydowałeś się zatrzymać. Zdecydowałeś się na chwilę zapomnieć o istnieniu czasu, przestrzeni, świata. I było ci dobrze i wyczułeś tęsknotę za tym. Usilne pragnienie, by spędzać więcej takich chwil.

Pojawiły się pytania.

Po co tak szybko? Dokąd? W jakim celu? No właśnie… Dlaczego tak pędzisz, człowieku?

Share this:

  • Click to share on Facebook (Opens in new window)
Older Posts

WIERSZE

Copyright © 2023 Paulina Merz. All rights reserved.